Nakładem Niemodlińskiego Towarzystwa Regionalnego ukazała się książka pt.: Ziemia Niemodlińska – w kręgu historii i kultury. Wydawnictwo jest pokłosiem wykładów odbytych w ramach cyklu „Historia lokalna na przykładzie wybranych powiatów, miast i gmin”. Poniżej zamieściłem cytat ze wstępu do książki oraz rozdział mojego autorstwa (Rok “pierwszy” w powiecie niemodlińskim. Zapraszam do lektury.
Niemodlińskie Towarzystwo Regionalne przedkłada zainteresowanym Czytelnikom kolejną swą publikację. Stanowią ją teksty odczytów wygłoszonych w naszym Towarzystwie w ramach cyklu realizowanego wspólnie z Domem Współpracy Polsko-Niemieckiej i Gminą Niemodlin – „Historia lokalna na przykładzie wybranych powiatów, miast i gmin”. W latach 2008-2011 dwudziestu ośmiu prelegentów podczas dwudziestu dwu spotkań w Niemodlińskim Towarzystwie Regionalnym (odbytych w kilku miejscowościach regionu) przedstawiło niemal tysiącu słuchaczom prawie dwa tuziny tematów. Dotyczyły one rozmaitych aspektów bliższej i dalszej przeszłości ziemi niemodlińskiej – rozumianej jako obszar objęty (w latach 1742-1945-1974) granicami administracyjnymi powiatu niemodlińskiego, a dziś stanowiący terytoria gmin Niemodlin i Tułowice oraz wchodzący w skład gmin: Dąbrowa, Korfantów, Lewin Brzeski i Łambinowice; geograficznie położony na północnym i zachodnim krańcu Borów Niemodlińskich, na prawym brzegu zakola dolnego biegu Nysy Kłodzkiej, po jej ujście do Odry.
Autorzy pierwszego z zeszytów (mamy nadzieję na kontynuację wydawnictwa, gdzie znajdą miejsce kolejne przedstawione w cyklu odczytowym tematy) kierują naszą uwagę ku problemom pierwszych lat powojennych. Na Śląsku -wskutek decyzji jałtańskich i przegranej nazistowskich Niemiec w wywołanej przez nie II wojnie światowej, w obecności zwycięskiej i stacjonującej tu Armii Czerwonej, w czasie trwających przez kilkanaście powojennych miesięcy ruchów migracyjnych (o różnych przyczynach) rodzimej i napływającej z Polski ludności – powstawały administracyjne struktury nowego, geograficznie przesuniętego na zachód, państwa polskiego pod, również i dla Polaków nowymi, rządami komunistycznymi i w zmienionych, obejmujących między innymi ziemie naszego subregionu, granicach. Dla wszystkich grup ludności: osadników i przesiedleńców z Polski centralnej, ekspatriantów z odłączonych właśnie od Polski Kresów II Rzeczypospolitej, dla śląskiej ludności rodzimej (tak niemiecko -, jak i polskojęzycznej), która do 1945 r. pozostawała obywatelami Niemiec, był to czas mierzenia się ze zmianami w ich życiu przełomowymi, dla wielu nierzadko dramatycznymi, czy wręcz tragicznymi; czas, gdy nawet wśród rozmaitych trudności dnia codziennego obecny był – co zapewne znamy z opowieści rodzinnych – i heroizm, i nikczemność. W artykułach dr. Marka Misztala i dr Renaty Kobylarz-Buły znajdą czytelnicy zarys problemów, napięć i konfliktów tamtych czasów – nierzadko odwołujący się do pojedynczych, a przecież wymownych i reprezentatywnych, zdarzeń oraz przypadków życia konkretnych osób – ówczesnych (tych nowych oraz tych zasiedziałych tu od pokoleń) mieszkańców naszego regionu.
Tematykę tę nieprzypadkowo dopełnia opracowanie dr Moniki Choroś. Dotykając pierwotnych źródeł języka i nazewnictwa miejscowego, przywołuje ono, niejako w pigułce, obecność na Śląsku w ciągu długich stuleci: ludów i kultur, wielkich organizacji państwowych i małych wspólnot, obyczajów i tradycji, ich trwania i zmiany – wprowadza zatem w dawną historię regionu i uprzedza tematykę planowanego dalszego ciągu publikacji. Przypomina również, że dla nowych, przybywających na Śląsk Opolski od wiosny 1945 r. z Polski jego mieszkańców, po traumatycznych sześciu prawie latach wojny i okupacji, język i nazewnictwo było jedną z pierwszych, podstawowych sfer, która budowała związek z nową – czy to wybraną dobrowolnie, czy narzuconą – krainą zamieszkania i kształtowała elementarną o niej wiedzę. Dokonywało się, można rzec, „pierwotne” oznaczanie i opisywanie („nazywanie”) nieznanego. Dla rodzimych Ślązaków (bez względu na poczucie narodowe dotąd żyjących od pokoleń w silniejszym, czy słabszym, ale jednak w kręgu różnorodnych oddziaływań kultury niemieckiej) także powojenne zmiany nazewnicze oznaczały koniec epoki – równie znaczący dla ich tożsamości.
Rok “pierwszy” w powiecie niemodlińskim
Przejęcie władzy
Przygotowania do przejęcia zarządu nad Ziemiami Odzyskanymi rozpoczęły się pod koniec 1944 roku. Z inspiracji Resortu Administracji Publicznej PKWN doszło do powstania Związku Polaków z Ziem Zachodnich oraz reaktywowania Polskiego Związku Zachodniego. Dzięki temu, wokół idei przyłączenia do Polski ziem północnych i zachodnich, skupiono mieszkańców województw zachodnich oraz Polaków z Niemiec. Równocześnie prowadzono szeroką propagandę na rzecz „powrotu” Pomorza, Warmii i Mazur, Ziemi Lubuskiej i Śląska do Macierzy.
21 stycznia 1945 roku pełnomocnikiem rządu na obszar województwa śląskiego został gen. Aleksander Zawadzki – przedwojenny działacz komunistyczny, późniejszy wojewoda śląsko-dąbrowski. Jednym z jego głównych zadań była organizacja grup operacyjnych, które miały przejmować władzę na Śląsku od radzieckich komendantur wojennych. Pod koniec stycznia śląska grupa operacyjna przybyła do Katowic. W tym czasie w dowództwie 1. Frontu Ukraińskiego toczyły się rozmowy na temat terminu i sposobu przekazania administracji polskiej władzy nad terytorium Śląska Opolskiego. Ustalono, że w pierwszej kolejności strona polska przejmie prawobrzeżną część Opolszczyzny, tj. miasto Zabrze oraz powiaty: bytomski, gliwicki, kluczborski, kozielski, oleski, opolski i strzelecki, w dalszej kolejności zaś pozostałą część regionu, tj. powiaty: głubczycki, grodkowski, niemodliński, nyski, prudnicki i raciborski. Na początku marca 1945 r. Naczelnik Wydziału Komendantur Wojennych 1. Frontu Ukraińskiego ppłk Riepin wydał rozkaz, skierowany do komendantów wojennych, nakazujący przekazanie stronie polskiej majątku pozostającego pod kontrolą administracji wojskowej:
W związku ze wskazówkami Wojennej Rady Frontu:
- Rozkazuję zabronić mobilizowania ludności wiejskiej na robotach siewnych do wszelkiego rodzaju prac, w tej liczbie i do prac obronnych. Mobilizację przeprowadzić z szeregów ludności miejskiej, niezatrudnionej w przedsiębiorstwach o znaczeniu wojennym […].
- Przekazać organom władz polskich wszystkie posiadłości obszarnicze wraz z ich inwentarzem, budynkami służby i bydłem roboczym, o ile to ostatnie nie jest objęte spisem przez organy trofiejne.
- Przyspieszyć przekazywanie władzom polskim drobnych przedsiębiorstw przemysłu tekstylnego i żywnościowego […].
- Przekazać natychmiast polskim władzom drukarnie z całym urządzeniem, kluby, kinoteatry, szkoły […], budynki handlowe i sklepy, fryzjernie i chałupniczo-rzemieślnicze pracownie.
- Pomieszczenia magazynowe […], szczególnie na stacjach kolei żelaznej.
- Cały żywy inwentarz, z urządzeniami i innym majątkiem, przekazać władzom polskim, nie przeprowadzając inwentaryzacji[1].
Pierwsi członkowie tzw. administracyjnej grupy operacyjnej pod przewodnictwem starosty Władysława Wędzichy przybyli do Niemodlina 8 maja 1945 roku. Dwa dni później doszło do oficjalnego przekazania władzy stronie polskiej przez miejscową radziecką komendanturę wojskową. 12 maja Starostwo Powiatowe w Niemodlinie rozpoczęło urzędowanie. Podstawową bolączką nowo powstałej instytucji był brak wykwalifikowanej kadry urzędniczej. Dlatego zdecydowano się na uruchomienie w pierwszym okresie zaledwie siedmiu referatów: ogólnego, aprowizacji, mienia opuszczonego, gospodarczego, weterynaryjnego, propagandy i repatriacyjnego. W piśmie z 29 czerwca 1945 roku, skierowanym do Oddziału Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Katowicach, starostwo zgłaszało gotowość zatrudnienia 20 urzędników samorządowych, posiadających odpowiednie kwalifikacje oraz doświadczenie związane z obsługą finansową jednostek samorządowych[2]. Oprócz braków kadrowych, które doskwierały także w pozostałych częściach Opolszczyzny, w codziennej pracy odnotowywano brak materiałów piśmienniczych, sprzętu biurowego (krzeseł, biurek, maszyn do pisania, itp.), środków lokomocji. Stosunki z komendanturą radziecką, mimo że trudne, w sprawozdaniach sytuacyjnych Władysława Wędzichy przedstawiane były w sposób pojednawczy. Dla przykładu, na stronie drugiej sprawozdania za miesiąc czerwiec, starosta niemodliński pisze w duchu oficjalnej poprawności:
Stosunek ludności polskiej do Armii Czerwonej jest bardzo poprawny, tak jak wymaga tego poczucie przyjaźni między obydwoma wielkimi narodami. W mieście Niemodlinie urządzono dotychczas 6 manifestacji, podczas których przedstawiciele obu narodów mieli niejednokrotnie sposobność wyrazić publicznie swoje uczucia przyjaźni jednych względem drugich […][3].
Jednak już na stronie siódmej tego samego sprawozdania przyznaje, że w stosunkach z Rosjanami dochodzi do nieporozumień:
Przy osiedlaniu ludności polskiej natrafiamy na poważne przeszkody ze strony władz sowieckich. Są one zdania, że ludność repatriacyjną najlepiej jest osiedlać całymi rodzinami w wielkich majątkach, pozostawiając chwilowo gospodarstwa niemieckie w spokoju[4].
Napięte stosunki między polską administracją i komendanturami wojennymi na terenie powiatu niemodlińskiego wywoływała przede wszystkim polityka nieliczenia się przez Rosjan z racjami strony polskiej. Dotyczyło to zarówno faworyzowania ludności miejscowej w stosunkach publicznych i prywatnych, jak i dokonywanych grabieży, bezprawnych rekwizycji oraz gwałtów na ludności cywilnej. W czerwcu 1945 r., Komitet Organizacyjny Polskiego Związku Zachodniego – Okręgu Śląsko-Dąbrowskiego, skierował do gen. Zawadzkiego, memoriał dotyczący zagrożeń procesu osadniczego, wynikających głównie z faktu preferowania przez radziecką administrację wojskową ludności niemieckiej:
Jest powszechnie wiadome, że komendanci wojenni tolerują zaledwie polską administrację i służbę bezpieczeństwa, kompetencje ich ograniczając do minimum i uniemożliwiając szerszą pracę w terenie (osadnictwo, szkolnictwo, organizacja rolnictwa i przemysłu). Równocześnie niedwuznacznie faworyzują ludność niemiecką, która chytrze deklaruje swoje nowe sympatie prosowieckie i demokratyczne, odżegnywując się od hitleryzmu i wszelkich z partią nazistowską kontaktów. Ludność niemiecka, podając się za ofiary reżimu i płaszcząc się wobec zwycięzców, czyni wszystko, aby w swej perfidnej grze nadać pozory szczerości. Zapewnieniom tym, niestety, oficerowie i żołnierze Armii Czerwonej dają często wiarę i traktują ją tak, jak na to nie zasługuje. Łagodność i łatwowierność słowiańska znowu staje się przeszkodą w pociągnięciu Niemców do odpowiedzialności zbiorowej, jak to wielokrotnie wszyscy wysocy przedstawiciele narodów sojuszniczych w swych oficjalnych enuncjacjach zapowiadali. Natomiast Polska, która nie widzi powodów do podobnego zachowywania się, ufna w opiekę władz polskich i przyjaźń polsko-radziecką wychodzi na tym bardzo niekorzystnie. Proniemieckie sympatie obracają się przeciwko niej, zręcznie w jej stronę przez wrogie germaństwo kierowane. Władze polskie nie są w stanie zapewnić ludności polskiej opieki i bezpieczeństwa i na skutek tego narażona jest na różne przykrości i szykany[5].
W kontekście tych rozważań ciekawą wydaje się sprawa działalności komendantury z Korfantowa, która dla wykonywania działań z zakresu administracji cywilnej powołała ogran pomocniczy, w skład którego weszli miejscowi Niemcy. Z założenia działalność tego organu miała być tolerowana do momentu przejęcia władzy w mieście przez administrację polską. W Korfantowie jednak, pomimo przybycia polskiego zarządu miasta, nadal urzędował niemiecki burmistrz, o nazwisku Krusch, który, jak napisano w sprawozdaniu: „nie uznaje administracji polskiej, mając łaski i będąc pod ścisłą opieką Komendanta Wojennego”[6]. Sprawa była o tyle ważna, że dotyczyła siedziby największej gminy zbiorowej w powiecie. Ponadto nie skutkowały interwencje w komendanturze powiatowej, co mogło wskazywać na istniejący konflikt kompetencyjny w obrębie administracji wojskowej. Nadmieniał o tym rejonowy inspektor osadnictwa, w piśmie skierowanym do dyrektora katowickiego oddziału Państwowego Urzędu Repatriacyjnego:
Stosunki z władzami sowieckimi układają się nie zupełnie tak, jak by się chciało sobie życzyć, są jednak poprawne. Zmienność nastawienia do naszych spraw pozwala sądzić, że nie pochodzi to od władz wyższych, a jest raczej wynikiem samodzielności lokalnych placówek. Dało się to zaobserwować również w stosunkach Wojskowej Komendantury w Niemodlinie, a podległymi jej placówkami w terenie. Placówki te nie zawsze stosują się do zarządzenia Powiatowego Komendanta i w wielu wypadkach przeszkadzają w pracy konwojentom, utrudniając osadnictwo[7].
Zachowanie żołnierzy radzieckich niekorzystnie wpływało na stosunki z ludnością miejscową. Jak zaznaczał starosta niemodliński: „Dochodzi do tego, że Niemcy stawiają czynny opór funkcjonariuszom polskim w ich pracy w terenie. Wypadki takie likwidowane są siłą, co powoduje kolizje i niezadowolenie władz sowieckich z Fyrlądu (tj. Korfantowa – M.M.)”[8]. Drastyczny przykład zatargu z autochtonami odnotowano w leżącej na terenie gminy Korfantów wsi Stara Jamka. Według autora sprawozdania, jeden z mieszkańców osady rzucił się na milicjanta towarzyszącego grupie urzędników krzycząc: „Co tu mają Poloki do gadania, kiedy teraz rządzą Sowieci, a niedługo przyjdzie tutaj Hitler!”[9]. W „niemej” odpowiedzi mężczyzna ów został „z miejsca zastrzelony”.
Proces likwidacji komendantur wojennych w Niemodlińskiem rozpoczęto na początku września 1945 roku. W miesięcznym sprawozdaniu sytuacyjnym starosta skomentował to krótko: „zwinęły się komendy sowieckie”[10]. W oczywisty sposób fakt ten wpłynął na poprawę atmosfery w powiecie. Posterunki czerwonoarmistów pozostawiono jedynie w niektórych majątkach ziemskich i wybranych zakładach przemysłowych. Sławetna komendantura z Korfantowa urzędowała do października, gospodarując na jedenastu folwarkach o łącznej powierzchni 1546 ha. Starosta Wędzicha w sprawozdaniu z października donosił o znaczącej poprawie w relacjach między ludnością napływową i miejscową:
Wskutek puszczenia i zwinięcia Komend Armii Czerwonej na terenie powiatu ludność niemiecka straciła na duchu i obecnie zachowuje się zupełnie poprawnie. Rozgoryczenie ludności polskiej osiedleńczej wskutek zmniejszenia się rabunków i kradzieży uległo pewnemu zmniejszeniu. […] Branie Niemców pod opiekę ze strony jednostek Armii Czerwonej ma charakter wyłącznie wykorzystania ich jako siły roboczej[11].
Okres powojenny nacechowany był wzrostem przestępczości, który odnotowywano bez większych różnic na terenie całego Śląska Opolskiego. W powiecie niemodlińskim, który był regionem o charakterze wybitnie rolniczym, najczęściej miały miejsce kradzieże koni, bydła oraz sprzętu rolniczego. Szczególnie narażone na niebezpieczeństwo były wsie leżące w pobliżu kompleksów leśnych. Atmosferę podgrzewały plotki o niezidentyfikowanych, kilkuosobowych grupach mężczyzn, którym miejscowe kobiety donoszą jedzenie do lasu. W okresie od maja do września 1945 roku najczęściej rabunków dopuszczali się żołnierze radzieccy. Rejonowy Inspektor Osadnictwa z Niemodlina wypracował nawet własną koncepcję na temat udziału czerwonoarmistów w aktach przestępczych. Jego zdaniem winę ponosili repatrianci, „którzy przywieźli z sobą znaczne zapasy tzw. bimbru […], chętnie upijają żołnierzy sowieckich, a ci w stanie nietrzeźwym, być może nieświadomie, pomagają zorganizowanym szajkom złodziejskim”[12]. Tezę tą potwierdzał raport Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej w Niemodlinie, w którym stwierdzano, iż „w związku z rozkazem likwidowania tajnych gorzelni, nie można tego przeprowadzić z tego powodu, iż Rosjanie w niektórych wsiach czynnie się temu przeciwstawiają. Akcja ta musi być zaprzestana gdyż grozi przelewem krwi”[13]. Często odnotowywano przypadki zabójstw. 22 czerwca 1945 roku nieznani sprawcy ranili Komendanta Powiatowego MO w Niemodlinie. Dzień później w zabito gajowego Romana Nalepkę[14]. 27 sierpnia w lasach okalających Korfantów zastrzelono Lucjana Gallę[15]. 2 listopada w Przydrożu Wielkim doszło do kłótni między mieszkańcami wsi i milicjantami ze Ścinawy Małej. Podczas incydentu śmiertelnie postrzelono jednego z funkcjonariuszy milicji towarzyszącego im żołnierza radzieckiego[16]. Dwa tygodnie później w Wielkich Łąkach podczas bójki zginął jeden z osadników. Przyczyną jego śmierci był przypadkowo zdetonowany granat ręczny, który dodatkowo ranił 5 osób[17]. Świadomość zagrożenia wśród mieszkańców powiatu utrwalało przeświadczenie o bezkarności „leśnych band”. Tymczasem liczba milicjantów wobec wielości występujących zagrożeń była zbyt mała. Dlatego też starosta zasugerował, że jedynym sposobem zahamowania wzrostu przestępczości będzie czasowe skierowanie na teren powiatu oddziałów Wojska Polskiego[18]. Według danych z drugiej połowy sierpnia 1945 roku niemodliński garnizon MO liczył 235 milicjantów (3 oficerów, 55 podoficerów, 15 funkcjonariuszy śledczych i 162 szeregowych). Dodatkowo komenda powiatowa zatrudniała 14 pracowników cywilnych. Na terenie powiatu funkcjonowało 8 posterunków MO: w Niemodlinie, Tułowicach, Korfantowie, Łambinowicach, Grabinie, Graczach, w Skorogoszczy i Dąbrowie Niemodlińskiej[19].
Frustrację ludności pogłębiała zła sytuacja gospodarcza regionu oraz brak perspektyw, wobec ciągle odczuwalnych skutków minionej wojny. W wyniku bezpośrednich działań wojennych najbardziej ucierpiała północna część powiatu, przede wszystkim zaś osady leżące w okolicach przepraw mostowych i po obydwu stronach drogi Opole – Wrocław. W stosunkowo dobrym stanie znajdowała się środkowa i południowa część regionu, w tym jego główny ośrodek miejski – Niemodlin. Na terenie powiatu utrzymywało się stado liczące 4600 sztuk bydła, co stanowiło zaledwie 16% populacji przedwojennej. Hodowano tutaj około 3 tys. świń (3% stanu przedwojennego) oraz 2600 kóz (47% w stosunku do sytuacji sprzed 1939 roku). Bolączką rolników z Niemodlińskiego była kiepska kondycja zdrowotna krów, przy jednoczesnym braku lekarstw, szczepionek i surowic oraz niewystarczającej liczbie weterynarzy. W regionie, który w przeszłości słynął z licznych gospodarstw rybnych, na około 800 stawów, tylko 10% było zarybionych. Według danych z czerwca 1945 roku, na ogólną liczbę 3920 gospodarstw rolnych, całkowitemu zniszczeniu uległo 130 (3,3%), natomiast częściowemu – 924 (23,5%). Biorąc pod uwagę stan zabudowy wiejskiej, można zauważyć, że największe straty na terenie powiatu niemodlińskiego poniosła gmina Skorogoszcz – blisko 49%, najmniejsze zaś gmina Tułowice – 6,7%[20].
Tabela 1
Stan zabudowy gospodarstw rolnych na terenie pow. niemodlińskiego w czerwcu 1945 r.
Nazwa gminy |
Gospodarstwa rolne |
|||
ogólna liczba |
zniszczone |
wolne od zniszczeń |
||
całkowicie |
częściowo |
|||
Dąbrowa | 541 | 5 | 174 | 362 |
Grabina | 358 | 3 | 142 | 213 |
Gracze | 730 | 41 | 218 | 471 |
Korfantów | 716 | 15 | 58 | 643 |
Łambinowice | 457 | 1 | 74 | 382 |
Niemodlin | 139 | – | 63 | 76 |
Skorogoszcz | 468 | 65 | 163 | 240 |
Tułowice | 511 | – | 32 | 479 |
Razem | 3920 | 130 | 924 | 2866 |
Źródło: APO, SP Niemodlin, sygn. 264, Statystyka dotycząca osadnictwa na terenie powiatu niemodlińskiego 1945 – 1949 (brak daty dziennej), b.p.
Wojna wpłynęła także na pogorszenie stanu gospodarki przemysłowej ziemi niemodlińskiej. Część dużych obiektów gospodarczych ucierpiała na skutek bezpośrednich działań wojennych, inne zaś zostały zdewastowane przez różnego rodzaju szabrowników, względnie zdemontowane przez radzieckie kolumny gospodarcze. Ilustrując sytuację powojenną powiatu, odwołajmy się do sprawozdania starostwa niemodlińskiego z początku 1946 roku:
Przemysł maszynowy został […] zniszczony i fabryki narzędzi w Tułowicach i Niemodlinie spadły do rzędu warsztatów reperacyjnych, zaś w Łambinowicach, Skorogoszczy i Korfantowie uległy dewastacji i zdemontowaniu. Ten sam los spotkał fabrykę porcelany w Tułowicach, skąd wywieziono maszyny. Uruchomiona została dachówkarnia i fabryka rur dreniarskich (70 robotników) oraz 7 innych miejscowych cegielni może być uruchomiona (230 robotników). Fabryka sznurków została […], fabryka obuwia z okolicy Korfantowa pomału zostaje puszczana w ruch (60 robotników). Fabryka obuwia w Wierzbiu została zniszczona. Fabryka mydła i wody sodowej w Korfantowie została zniszczona. W odbudowie jest […] kamieniołom i obróbka bazaltu w Malerzowicach Wielkich (zatrudniają dzisiaj 35 robotników). Browar w Korfantowie został zupełnie zniszczony. Uruchomiono gorzelnie w Szczepanowicach, Grabinie, Szadurczycach i Niesiebędowicach, uruchomić można w Przydrożu Małym, Niwie i po remoncie w Naroku. Trzy gorzelnie zostały spalone w Skorogoszczy, Nowej Jamce i Lipowej, uratowała się płatkarnia w Grabinie. Puszczono, względnie odremontuje się większe młyny w Szczepanowicach, Bielicach i Dąbrowie oraz 17 mniejszych. Olejarnie w Niemodlinie, Tłustorębach i Rzędziwojowicach, można zaliczyć do przemysłu chałupniczego, gdyż pracują sezonowo i cudzymi surowcami. Cztery większe mleczarnie zmechanizowane: w Niemodlinie, Łambinowicach, Skorogoszczy i Dąbrowie długo jeszcze nie pójdą całą parą z powodu braku krów […]. Tartaki: w Skorogoszczy, Dąbrowie, Jakubowicach, mogą być uruchomione, zaś w Niemodlinie, Weselu, Siedliskach i Łambinowicach uległy zniszczeniu względnie wymontowaniu[21].
Przedstawiciele grupy przemysłowej przybyli do Niemodlina 12 maja 1945 roku. Po uzgodnieniu trybu i zasad przejmowania obiektów gospodarczych spod jurysdykcji komendantur radzieckich, 28 maja grupa przystąpiła do pracy. Według Janusza Gołębiowskiego do końca lipca strona polska przejęła i zabezpieczyła 165 przedsiębiorstw przemysłowych i 285 handlowych. W sierpniu, w cytowanym wcześniej sprawozdaniu Rejonowego Inspektora Osadnictwa, wskazywano na 279 obiektów przemysłowych, handlowych i usługowych, które nadawały się do użytku. Ta wstępna i dość pobieżna lustracja nie obejmowała wszystkich miejscowości powiatu, stąd można było domniemywać, że ostateczna liczba podmiotów gospodarczych przeznaczonych do zagospodarowania będzie dużo większa[22].
Starostwo niemodlińskie już w czerwcu 1945 roku wystosowało do władz wojewódzkich prośbę o skierowanie na teren powiatu: 159 rzemieślników (bednarzy, dekarzy, blacharzy, kołodziei, kowali, krawców, malarzy, murarzy, piekarzy, rymarzy, rzeźników, stolarzy i ślusarzy), wykwalifikowanych robotników (z branży piwowarskiej, włókienniczej, budowlanej, gorzelniczej i gazowniczej), mleczarzy, farmaceutów, 50 kupców różnych branż oraz fachowców w dziedzinie gastronomii. Wkrótce sytuacja zaczęła się poprawiać[23]. Widomym znakiem stabilizowania się rynku usług, było powołanie we wrześniu 1945 roku organizacji cechowych zrzeszających: rzeźników, szewców, stolarzy i kołodziei, ślusarzy, kowali, piekarzy, krawców, młynarzy i fryzjerów[24]. W tym czasie także, w związku z przewidywanym rozwiązaniem Grupy Operacyjnej Śląska Opolskiego z siedzibą w Niemodlinie, rozpoczęto przekazanie części majątku przemysłowego, kontrolowanego dotąd przez przedstawicieli grup przemysłowych innym zarządcom, tj.: młynów, gorzelni, olejarni, zakładów maszyn rolniczych, hut, cegielni, wytwórni betonów, kamieniołomów, tartaków, fabryk oraz zakładów rzemieślniczych[25]. Na początku września 1945 roku przekazano dalszą część warsztatów, tym razem pod zarząd administracji powiatowej. Uroczysty akt przekazania sygnowali: Zagmunt Kozak – pełnomocnik grupy operacyjnej oraz Stanisław Zakrzewski – pełnomocnik referatu przemysłowego starostwa powiatowego w Niemodlinie. Dokument zawiera spis 92 zakładów rzemieślniczych, w tym: 7 warsztatów mechanicznych, 20 stolarni, 45 warsztatów kowalskich, 4 zakłady krawieckie i 27 kołodziejskich[26].
Pomimo oznak poprawy powiat niemodliński nie wytrzymywał porównania z silniejszymi sąsiadami. Słaby organizm terytorialny, liczący 604 km2, z siedzibą władz powiatowych w niewielkim miasteczku (ok. 2700 mieszkańców), czy to z przyczyn obiektywnych, czy też z powodu nieudolności lokalnych liderów, skazany był na stagnację. Paradoksalnie, powodów złej sytuacji powiatu tamtejsze władze dopatrywały się niemal wyłącznie w czynnikach zewnętrznych. Wskazywano wręcz na celowe faworyzowanie większych powiatów przez władze wojewódzkie.
Tymczasowy podział terytorialny
Po objęciu Śląska Opolskiego przez administrację polską, rozpoczęto przygotowania do przeprowadzenia korekty podziału administracyjnego. Określono również kryteria, którymi powinni kierować się starostowie przystępując do tworzenia gmin zbiorowych, mianowicie:
- siedzibami gmin powinny być miejscowości, które ze względu na położenie, wielkość, liczbę mieszkańców, istniejące zakłady rzemieślnicze oraz punkty handlowe, spełniają funkcję ośrodków wiodących w stosunku do okolicznych osad;
- miejscowości wchodzące w skład gminy powinny leżeć w odległości nie większej niż 5 km od centrum administracyjnego;
- w miejscowościach będących siedzibami gmin powinna znajdować się polska szkoła oraz instytucje życia publicznego.
Działania te korespondowały z dążeniem władz polskich i wielu ówczesnych autorytetów naukowych, do wprowadzenia systemu gmin zbiorowych oraz „rewizji nowych terenów na powiaty”[27]. Propozycje zmian zostały przedstawione podczas obrad I Sesji Naukowej dla Zagadnień Ziem Odzyskanych, która odbyła się w Krakowie na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku. Jak twierdził Romuald Buławski, podstawą sprawnie działającego samorządu powinny stać się gminy o obszarze od 30 do 100 km2 oraz zaludnieniu rzędu 5-10 tys. mieszkańców. Jednocześnie, według Buławskiego, należało zmierzać do tego, by ich siedzibami stały się miejscowości wyróżniające się stopniem urbanizacji, czyli tzw. miasta rolnicze, które zostaną pozbawione praw miejskich. Jak argumentowano: „Dawne miasta rolnicze, włączone do gmin wiejskich, będą się od pozostałych osiedli […] różniły tak pod względem liczby ludności, jak i swej struktury ekonomiczno-społecznej, nie mówiąc już o sposobie zabudowy i wyposażeniu w zakłady i urządzenia o charakterze publicznym”[28] i niewątpliwie: „będą mogły stać się poważnym czynnikiem w podniesieniu poziomu gospodarczego i kulturalnego wsi i związaniu jej z ogólnym ruchem rozwojowym kraju”[29]. Antoni Wrzosek uznawał, że na Śląsku Opolskim bezwzględnie do przekształcenia w ośrodki gmin wiejskich nadają się: Korfantów, Skorogoszcz i Gorzów Śląski. Przede wszystkim ze względu na duży odsetek ludności rolniczej oraz niekorzystne tendencje migracyjne[30]. Za ciekawostkę można uznać wypowiedź cytowanego wcześniej R. Buławskiego, który, z powodu braku rozwiązań prawno-ustrojowych określających status zdegradowanych miast wobec reszty gromad wiejskich wchodzących w skład gminy, zaproponował rozważenie możliwości powołania „nowej kategorii gromad o charakterze miasteczek”[31]. Postulat zmiany statusu najmniejszych miast został w późniejszym czasie nakreślony także w piśmie Ministerstwa Administracji Publicznej skierowanym do pełnomocników okręgowych z 28 sierpnia 1945 roku:
[…] najmniejsze lub też najwięcej wyludnione miasta, które ze względu na niewielką liczbę ludności, dochodów i możliwości prowadzenia gospodarki, winny na razie pozostać w składzie gmin wiejskich, jako gromady […]. W zasadzie miasteczka winny zostać siedzibami okolicznej gminy zbiorowej[32].
Jeżeli chodzi o propozycje dotyczące zmiany liczby powiatów, najogólniej rzecz ujmując, dążono do tego, by w miejsce 14, na terenie Opolszczyzny utworzyć 8 powiatów wiejskich. Chciano to uzyskać poprzez połączenie powiatu kluczborskiego z oleskim, prudnickiego z kozielskim i głubczyckiego z raciborskim. Dodatkowo proponowano likwidację powiatów: niemodlińskiego i grodkowskiego, przy jednoczesnym włączeniu ich ziem do opolskiego i nyskiego. Powiat strzelecki pozostałby w dotychczasowych rozmiarach. Kształt powiatów: gliwickiego i bytomskiego wiązano z reformą administracyjną zagłębia węglowego. Pomysłodawcy projektu twierdzili, że nowe powiaty „miałyby rozmiary i zaludnienie zbliżone do powiatów w środkowej Polsce, a gospodarczo stanowiłyby (z wyjątkiem prowizoriów w Zagłębiu) dobrze określone i zwarte jednostki ze zdrowymi ośrodkami”[33].
Pierwszą regulacją prawną, w której doprecyzowano zasady tworzenia gmin zbiorowych, był okólnik śląsko-dąbrowskiego urzędu wojewódzkiego z 6 września 1945 roku, według którego przy projektowaniu podziału administracyjnego powiatu na gminy, należy uwzględnić następujące elementy:
- samowystarczalność gospodarczą gminy,
zasięg terytorialny wspólnych zadań, np. szkolnych, drogowych, bezpieczeństwa publicznego, podniesienia rolnictwa, itp.,- względy komunikacyjne (dogodne połączenia kołowe, kolejowe, poszczególnych gromad z siedzibą gminy),
- siedzibą urzędową nowo utworzonej gminy zbiorowej będzie miejsce urzędowania jej organów ustrojowych […], przy czym należy zwracać uwagę, aby nazwa gminy była związana z nazwą miejscowości, w której nowa gmina będzie mieć siedzibę […][34].
W lewobrzeżnej części Śląska Opolskiego prace nad korektą podziału administracyjnego trwały od połowy maja do końca sierpnia 1945 roku. Jednocześnie zdawano sobie sprawę, że podział ów będzie miał charakter tymczasowy. Ostateczny kształt struktury terytorialnej gmin Opolszczyzny miał zostać uregulowany odrębnym rozporządzeniem wojewody, po uprzednim przeprowadzeniu wymaganych konsultacji. Na początku września gen. Aleksander Zawadzki zobowiązał starostów do przesłania władzom wojewódzkim danych dotyczących podziału administracyjnego poszczególnych powiatów oraz składu tymczasowych zarządów miejskich i gminnych, argumentując to koniecznością sformułowania ostatecznych wniosków w sprawie podziału powiatów na gminy wiejskie i gromady[35].
W niektórych wypadkach decyzje o podziale administracyjnym podejmowane były w oparciu o niepełne dane, dotyczące między innymi zachowanej infrastruktury komunikacyjnej i gospodarczej. Niestabilność struktury terytorialnej w ciągu kilku pierwszych miesięcy po zakończeniu wojny można tłumaczyć także tym, iż do 1945 roku na Śląsku Opolskim powiaty dzieliły się na jednostkowe gminy wiejskie, które w zasadzie „pokrywały się z obszarami poszczególnych sołectw”[36]. Z tego też powodu, tworząc gminy zbiorowe, trudno było, zwłaszcza w krótkim okresie, wykreować miejscowości o walorach centrum gospodarczo-społecznego, zwłaszcza w rejonach wiejskich.
W powiecie niemodlińskim, według danych z 1941 roku, funkcjonowało 77 gmin wiejskich oraz 3 miasta. Po ustaniu działań wojennych, przygotowując zmianę podziału administracyjnego, początkowo planowano powołanie na tym terenie 3 gmin miejskich – w Korfantowie, Skorogoszczy i Niemodlinie oraz 7 gmin wiejskich – w Dąbrowie, Graczach, Grabinie, Łambinowicach, Puszynie, Tułowicach i Sowinie. Wkrótce jednak zrezygnowano z powołania gminy Sowin, dzieląc jej ziemie między Łambinowice i Tułowice, z kolei „siedzibę gminy zbiorowej Puszyna przeniesiono do miasta Fyrląd (tj. do Korfantowa – M.M.), które z powodu ciężkiego zniszczenia nie miałoby podstaw do istnienia jako samodzielne miasto”[37]. Miejski status administracyjny, jako „miasteczko rolnicze”, utraciła także Skorogoszcz. Ostatecznie więc, powiat niemodliński liczył 8 gmin, w tym: 1 miejską i 7 wiejskich: Dąbrowa, Grabin, Gracze, Korfantów, Łambinowice, Skorogoszcz i Tułowice. Należy przyznać, że omawiana regulacja prawna w zdecydowany sposób przyczyniła się do ustabilizowania wzmocnienia administracji samorządowej szczebla podstawowego w regionie oraz zakończyła okres tymczasowości struktury terytorialnej na poziomie gmin i gromad.
Ustanowienie tymczasowych zarządów gmin następowało zazwyczaj w ciągu dwóch pierwszych tygodni od momentu przejęcia władzy na terenie powiatu. Niestety, ze względu na braki w dokumentacji źródłowej nie można odtworzyć składu pierwszych zarządów gmin w powiecie niemodlińskim. Wyjątek stanowi informacja o Marianie Dziubce, który sprawował funkcje burmistrza Korfantowa od maja do sierpnia 1945 roku[38].
Tabela 2
Tymczasowe władze gmin powiatu niemodlińskiego według stanu z września 1945 r.
Gmina | Wójt/burmistrz gminy | Zastępca | Członkowie zarządu |
Dąbrowa | Józef Łaskawiec | Józef Głodek | Stanisław PiotrowiczJan Rajchel |
Grabin | Władysław Ścierski | Jan Bagiński | Michał KaczkowskiStanisław Labach |
Gracze | Stanisław Banasik | Rudolf Sapeta | Stanisław MalinowskiPiotr Toczko |
Korfatów m. | Roman Buczek | Henryk Rogowski | Andrzej ĆwiertkaStanisław Piwowarczyk |
Łambinowice | Józef Wieszała | Z. Szymankiewicz | Michał LandasMieczysław Nawrot |
Niemodlin m. | Mieczysław Pająk | Henryk Pogoda | – |
Skorogoszcz m. | Mieczysław Dratwa | Józef Chadzyński | Jan SzańskiFranciszek Dziubczyński |
Tułowice | Henryk Michalski | Roman Wasilewski | Stanisław UrbańskiBolesław Wach |
Źródło: APK, UWŚl., WSm., sygn. 17, k. 50, Imienny spis wójtów z terenu powiatu niemodlińskiego z 24 IX 1945; ibid., sygn. 17, k. 51-52, Imienny wykaz kandydatów na tymczasowych zarządców gminnych i miejskich z terenu powiatu niemodlińskiego z 9 X 1945.
Zmiana nazw miejscowości
Administracyjne grupy operacyjne, które w kwietniu i maju 1945 roku obejmowały placówki w lewobrzeżnej części Śląska Opolskiego, dysponowały niekompletnymi spisami miejscowości w brzmieniu niemieckim i polskim. Z tego powodu w sprawozdaniach sytuacyjnych starostów i zarządów gmin aż do końca lipca pojawiały się, obok polskojęzycznych, niemieckie nazwy miejscowości. W ciągu następnych miesięcy braki uzupełniano, często w oparciu o opracowania własne. Do samodzielnego poszukiwania propozycji nazw polskich dla poszczególnych miejscowości nakłaniał starostę nyskiego kierownik Okręgu Poznańskiego Polskiego Związku Zachodniego. W liście z 11 września 1945 roku pisał on:
Odtworzenie starych nazw […] na ziemiach nowo przyłączonych do Polski przedstawia teraz liczne trudności, które nieraz prowadzą na manowce. […] Podstawą do odtworzenia starych nazw […] są dokumenty historyczne i urzędowe, i jest nią także stara nazwa przechowywana w pamięci Niemców, względnie zniemczonych Polaków. […] W poszczególnych wypadkach, np. kolejarze, urzędnicy miejscowi, winni wypytywać ludność miejscową o dane nazwy i notować je […][39].
Pierwszy, w miarę kompletny projekt polskiego nazewnictwa topograficznego, opracowany przez Instytut Śląski, został zaakceptowany i przesłany do Katowic na początku września 1945 roku, przez Biuro Studiów Osadniczo-Przesiedleńczych Ministerstwa Administracji Publicznej[40]. W tym czasie propozycja ta została także opublikowana w formie książki[41]. Pomimo tego nadal w odniesieniu do blisko połowy miejscowości na Śląsku Opolskim używano kilku nazw jednocześnie. Dla przykładu, w stosunku do Nowej Jamki (niem. Mittenwalde OS.) używano nazw: Niemiecka Jamka, Jamka Nowa, Jamka Niemiecka i Jamka Polska. Propozycja nadania wsi Mittenwalde nazwy „Polska Jamka” była szczególnie niezręczna i świadczyła o nieznajomości realiów historycznych i etnicznych ziem Śląska Opolskiego. Osada ta bowiem ze względu na swój jednolity, narodowy charakter, do 1934 roku nosiła nazwę „Deutsch Jamke” („Niemiecka Jamka”), w odróżnieniu od „Polskiej Jamki” („Polnisch Jamke”) w gminie Korfantów[42]. W odniesieniu do Korfantowa (niem. Friedland) stosowano nazwy: Fyrląd, Fryląd, Fyrdlandul i Lwów Fyrląd.
Pierwszą regulacją prawną wprowadzającą urzędowe nazwy miejscowości na terenie Śląska Opolskiego było rozporządzenie wojewody śląsko-dąbrowskiego z 27 listopada 1945 roku. Pomimo tego dwoistość w nazewnictwie funkcjonowała jeszcze przez pewien okres czasu. Ślady owego dualizmu możemy odnaleźć w instrukcji Głównego Urzędu Statystycznego, dotyczącej sposobu wypełnienia wykazów miejscowości na terenie poszczególnych gmin: „Jeżeli miejscowość ma różne nazwy […], należy w wykazie podać tą nazwę, która jest przyjęta urzędowo, względnie, która w życiu codziennym najczęściej jest stosowana”[43]. Wbrew pierwotnym oczekiwaniom prace komisji zostały przedłużone i trwały do końca 1950 roku. W sumie gremium to odbyło czternaście spotkań. W efekcie pięcioletniej pracy ustalono ponad 30 tys. polskich nazw na ziemiach zachodnich i północnych[44]. Toponimy te sukcesywnie były publikowane w Monitorze Polskim, w dziennikach urzędowych MAP i MZO oraz w odpowiednich dziennikach wojewódzkich. Na Opolszczyźnie jednak większość polskich nazw miejscowości została ustalona już w 1946 i 1947 roku. Wyjątek stanowiły nazwy osad leśnych, przysiółków, leśniczówek, folwarków, itp. W piśmie z 16 lutego 1947 roku starosta niemodliński informował Urząd Wojewódzki w Katowicach, że na terenie gminy Korfantów „wciąż nie określono” nazw dla następujących przysiółków i miejsc: Holzmühle[45], Ferdinandshof[46], Heinrichau[47], Friedrichsfeld, Lug, Lade i Friedrichsgrund[48]. Należy przy tym dodać, że w przypadku leśniczówek: Lug i Friedrichsgrund oraz majątku Friedrichsfeld, do dnia dzisiejszego nie ustalono nazw polskich.
Nie zawsze decyzje podjęte przez komisje były przyjmowane ze zrozumieniem przez mieszkańców regionu. Wielkie emocje wzbudzała, wzmiankowana wcześniej, sprawa Prudnika czy Głubczyc, a także Kluczborka i Krapkowic. W skali gminy Korfantów protesty wywołało nadanie wsi Hillersdorf nazwy Niewola, zamiast wcześniej proponowanej – Wielkie Łąki.
„Rok pierwszy” w gminie Korfantów
Po zakończeniu walk frontowych władzę w Korfantowie przejęła radziecka komendantura wojenna, która na terenie wsi przylegających do miasta zajęła 11 folwarków oraz większość obiektów przemysłowo-gospodarczych. Na kwaterę dowództwa komendantury wybrano budynek banku, gdzie urządzono obóz etapowy dla ludności śląskiej. Stamtąd, co kilka, kilkanaście dni nawet czterystuosobowe grupy mężczyzn ekspediowano z Korfantowa na Wschód[49]. Wśród nich znaleźli się między innymi: Alojzy Kiefer (wywieziony do obozu pracy w Elsas koło Odessy), Franciszek Zierza (zmarł w obozie pracy w Kopez) i nieznany z imienia pan Baron z Korfantowa, Jan Apostel z Kuźnicy Ligockiej (wywieziony do obozu pracy w Elsas koło Odessy), Franciszek Höhn (zmarł w obozie pracy na Uralu) i Piotr Przyklenk z Przechodu (zmarł w obozie pracy w Czelabinsku), Albert Kaplletta, Alois Masur, Paul Rosenberg (zmarł w obozie pracy w Elsas koło Odessy) i Rochus Zanjunz z Rzymkowic (zmarł na Syberii), Józef Płachetka i Alojzy Scholz ze Starej Jamki (wywieziony do obozu pracy w Elsas koło Odessy) oraz Józef Czeczotka (zmarł w obozie pracy w Kandel koło Odessy) i Augustyn Lison z Włostowy (zmarł w Czelabinsku)[50]. Do grupy szczęśliwców, którym udało się przeżyć niewolę i powrócić do domu byli między innymi: Johann Handrick z Rzymkoic i Oskar Klose z Korfantowa[51].
Według obliczeń Damiana Tomczyka w efekcie toczącej się wojny zabudowa miasta została zniszczona w 50%[52]. Krystian Heffner i Wiesław Drobek, opierając się na niektórych oficjalnych źródłach przyjęli, że stopień dewastacji zabudowy Korfantowa wyniósł 70-75%[53]. Z kolei Ryszard Miążek, powołując się na publikacje niemieckie napisał, że w wyniku walk „jedna trzecia zabudowań legła w gruzach”[54]. Należy jednak przyjąć, że ogólne straty Korfantowa spowodowane działaniami frontowymi oraz mającymi miejsce w późniejszym czasie wydarzeniami nie przekroczyły 40-45%. Do wniosków takich skłaniają między innymi dane z lustracji przeprowadzonej w korfantowskiej gminie w czerwcu 1948 roku. W raporcie polustracyjnym wskazano, że szkody wywołane bezpośrednimi działaniami wojennymi wyniosły około 30%. Czytamy tam: „Korfantów został bardzo zniszczony w czasie działań wojennych. Na ogólną liczbę 180 budynków, 27 jest kompletnie zniszczonych, a 25 częściowo […]. (Obecnie – M.M.) Budownictwo ogranicza się jedynie do przeprowadzania najpilniejszych remontów”[55]. W późniejszym okresie, w następstwie przejęcia miasta pod kontrolę komendantury wojennej oraz niekontrolowanych dewastacji dokonywanych przez samych mieszkańców osady, bilans zniszczeń mógł się powiększyć o co najwyżej 10-15%.
Śledząc proces tworzenia zrębów administracji polskiej w Korfantowie i na terenach go okalających musimy pamiętać, że do naszych czasów nie zachowały się raporty sytuacyjne władz korfantowskiej gminy z roku 1945. Całą wiedzę o tych wydarzeniach możemy czerpać w istocie z jednego dokumentu (zredagowanego w 1950 roku) – Sprawozdania z działalności zarządu gminy za ubiegły okres (tj. za lata 1945-1950 – M.M.). Stąd wiemy, że trzynastoosobowa administracyjna grupy operacyjnej przybyła do Korfantowa 8 maja 1945 roku. Na jej czele stał burmistrz Marian Dziubka oraz sekretarz gminy Marian Gałuszka. Na tymczasową siedzibę urzędu miejskiego wybrano budynek pałacowy[56]. Podobnie jak w wielu innych jednostkach administracji terenowej, problemem stały się relacje z miejscową komendanturą wojenną oraz tolerowanym przez Rosjan urzędującym w rynku niemieckim magistratem. Dodatkowo polskiej placówce doskwierał brak materiałów biurowych, pracownikom zaś: środków czystości, artykułów żywnościowych i odzieży. Na potrzeby zatrudnionych gmina zajęła 22 hektarowe gospodarstwo rolne, z czterema końmi i trzema krowami. Pierwsze wpływy zasiliły kasę gminy dopiero w czerwcu, a pensje pracownicze zostały wypłacone w październiku 1945 roku[57].
Na początku trzeciej dekady lipca 1945 roku na teren gminy Korfantów przybyli przedstawiciele przemysłowej grupy operacyjnej. W jej skład wchodziło pięciu strażników oraz dwaj pełnomocnicy: Wilhelm Biernacki i Paweł Bartula[58]. Według wykazu sporządzonego przez Starostwo Powiatowe w Niemodlinie grupa zabezpieczyła: cegielnię parową w Puszynie, 3 młyny wodno-turbinowe (we Włostwie, Kuźnicy Ligockiej i Piechocicach), browar w Korfantowie, gorzelnię parową w Przydrożu Małym, 2 wiatraki (w Przydrożu Małym i Wielkim) oraz kilkanaście pomieszczeń na działalność handlową i usługową – głównie w Korfantowie. Część z przejętych obiektów już na początku sierpnia została przekazana pod zarząd władz gminnych lub osób fizycznych rekrutujących się spośród przybywających na teren powiatu osadników. Tylko w wyjątkowych sytuacjach pozwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej wydawano przedstawicielom ludności rodzimej. Pod koniec grudnia 1945 roku na terenie gminy funkcjonowały jedynie trzy firmy, których właścicielami byli Ślązacy: warsztat reperacyjny maszyn rolniczych Juliusza Kubona w Korfantowie, stolarnia Ryszarda Reinkobera w Puszynie i warsztat kowalski Alojzego Susalka w Kuźnicy Ligockiej[59].
Pierwsze placówki usługowo-handlowe uruchomiono w Korfantowie dopiero pod koniec lipca 1945 roku. Był to sklep Apolonii Rogowskiej i restauracja Antoniny Jakoubek[60]. W sierpniu działalność rozpoczęły kolejne dwie placówki: zakład mięsny Henryka Rogowskiego oraz sklep spożywczy Wojciecha Bartuli[61]. Pod koniec września radziecka komendantura wojenna przekazała stronie polskiej fabrykę obuwia. Jej pierwszym kierownikiem został Józef Paszkowski[62]. Od momentu przejęcia przez władze polskie fabryka uważana była jako wiodące przedsiębiorstwo branży obuwniczej na terenie powiatu niemodlińskiego[63]. Od połowy grudnia, obok wytwarzanych dotąd tzw. drewniaków, rozpoczęto produkcję bucików dziecięcych i damskich. Na początku stycznia 1946 roku miało miejsce otwarcie świetlicy zakładowej. Z tej okazji poszczególni członkowie załogi fabrycznej otrzymali po pół kg słoniny, pół kg wędlin, jeden kg cukru, kalendarzyki na 1946 rok oraz gratyfikację finansową. Na przełomie lat 1945-1946 fabryka zatrudniała 64 pracowników, w tym 8 Niemców[64].
Do końca września 1945 roku na terenie gminy działały 24 podmioty gospodarcze. W Korfantowie były to: fabryka obuwia, 2 piekarnie, restauracja, sklep galanteryjno-mydlarski, 2 sklepy spożywcze, warsztat reperacyjny, zakład mięsny, stolarnia i 3 zakłady szewskie; w Kuźnicy Ligockiej: młyn wodny i zakład kowalski; w Piechocicach – młyn wodny; w Przydrożu Małym: gorzelnia parowa i wiatrak; w Przydrożu Wielkim – wiatrak; w Puszynie: piekarnia oraz 2 stolarnie; we Włostowie: zakład kowalski i młyn wodny. Ogółem, w warsztatach rzemieślniczych i zakładach przemysłowych zatrudniano 162 Polaków i 223 Niemców[65].
Tabela 3
Wykaz zakładów pracy działających na terenie gminy Korfantów według stanu z września 1945 r.
Lokalizacja | Nazwa podmiotugospodarczego | Zarządca/właściciel |
Korfantów | Fabryka obuwia | Józef Paszkowski |
Piekarnia | Marian Pawłowski | |
Piekarnia | Władysław Widacha | |
Restauracja | Antonina Jakoubek | |
Sklep galanteryjno-mydlarski | Irena Maciejewska | |
Sklep spożywczy | Wojciech Bartula | |
Sklep spożywczy | Apolonia Rogowska | |
Stolarnia | Tadeusz Lewandowski | |
Warsztat reparacyjny | Juliusz Kubon | |
Zakład mięsny | Henryk Rogowski | |
Zakład szewski | Wojciech Bastek | |
Zakład szewski | Maksymilian Hołota | |
Zakład szewski | Henryk Krukowski | |
Kuźnica Ligocka | Młyn wodno-turbinowy | Edward Szewczyk |
Zakład kowalski | Alojzy Susalek | |
Piechocice | Młyn wodno-turbinowy | Leopold Dziubandowski |
Przydroże Małe | Gorzelnia parowa | Zabezpieczona przez grupę operacyjną |
Wiatrak | Zabezpieczony przez grupę operacyjną | |
Przydroże Wielkie | Wiatrak | Stanisław Bromirski |
Puszyna | Piekarnia | Marian Pawłowski |
Stolarnia | Afanazy Choszko | |
Stolarnia | Ryszard Reinkober | |
Włostowa | Młyn wodno-turbinowy | Wilhelm Biernacki |
Zakład kowalski | Józef Nowosielski |
Źródło: APO, SP Niemodlin, sygn. 157, k. 65-68, Wykaz zakładów pracy działających na terenie powiatu niemodlińskiego z 18 IX 1945; ibid., sygn. 159, k. 107-109, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego o stanie przemysłu z 4 IX 1945; ibid., sygn. 214, Pismo kierownika Referatu Przemysłu Starostwa Niemodlińskiego do wójtów z terenu powiatu w sprawie liczby wydanych pozwoleń na uruchamianie zakładów handlowych i przemysłowych z 13 VIII 1945, b.p.; passim.
W oparciu o powyższe zestawienie można wysnuć wniosek o względnym ożywieniu gospodarczym mikroregionu, jakim były ziemie gminy korfantowskiej. Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę fakt, że tylko w samym mieście przed wybuchem wojny funkcjonowały 152 firmy o charakterze usługowo-handlowym, ów postęp wydawał się zaledwie początkiem drogi. Niezadowalające tempo rozwoju gospodarczego wynikało z szeregu czynników, na które organizująca się społeczność gminna nie miała większego wpływu. Zaliczyć do nich można między innymi rekwizycje oraz działalność komendantur wojennych. Z drugiej jednak strony odnotowywano szereg przypadków ewidentnych zaniedbań władz gminnych, spowalniających zwyżkę koniunktury. W ciągu czwartego kwartału 1945 roku, wraz z napływem kolejnych grup osadników, lokalny rynek gospodarczy zaczął się dynamizować. W okresie od października do grudnia roku uruchomiono: zakład kowalski Franciszka Huzara, warsztat szewski Józefa Łabazowicza, kolejne dwa sklepy spożywcze (Anieli Baran przy ulicy Wyzwolenia oraz Józefa Kołodzieja przy Prudnickiej), kawiarnię Władysławy Kawki, zakład ślusarski Teofila Malca oraz spichlerz zbożowy wraz ze sklepem spożywczym spółdzielni „Społem”[66].
W drugiej połowie czerwca 1945 roku w wyniku korekty tymczasowego podziału administracyjnego powiatu niemodlińskiego Korfantów stał się siedzibą gminy zbiorowej, w skład której weszły następujące miejscowości: Ferdynandka, Honcmila, Kolonia Friedrichsfeld, Kuropas, Kuźnica Ligocka, Ligota Ścinawska, Myszowice, Piechocice, Pleśnica, Przydroże Małe, Przydroże Wielkie, Puszyna, Rączka, Stara Jamka, Ulianówka, Wielkie Łąki i Włostowa[67]. Decyzja ta była pokłosiem przyjętych wcześniej założeń reorganizacji podziału administracyjnego na Śląsku Opolskim i praktycznie oznaczała degradację Korfantowa do rangi gromady. Ówczesne starostwo niemodlińskie tłumaczyło to skalą zniszczeń, jakie Korfantów poniósł w wyniku działań wojennych, w konsekwencji zaś – utratą możliwości funkcjonowania jako samodzielna jednostka administracyjna. Twierdzono, iż: „Z tego powodu oraz braku siły roboczej, wszelkie poczynania w kierunku uruchomienia zakładów przemysłowych natrafiają na duże trudności”[68]. O skali zniszczeń informowały także inne instytucje. W sierpniu 1945 roku niemodliński Oddział PUR, tłumacząc problemy z planowym zasiedlaniem terenów powiatu, wskazywał na brak środków finansowych koniecznych do utrzymania warsztatów rzemieślniczych i kupiectwa, paraliż komunikacyjny w regionie oraz poważne zniszczenia w sektorze przemysłowym: „Zupełnie zniszczone dwa miasteczka w terenie: Szurgoszcz (tj. Skorogoszcz – M.M.) i Fyrląd, które mogłyby odegrać rolę pośredników przy wymianie dóbr między miastem i wsią”[69]. Z pewnością do grupy czynników decydujących o utracie praw miejskich przez Korfantów należy zaliczyć: duże starty wojenne, problemy osadnicze, utratę zdolności do odgrywania centrum handlowo-administracyjnego oraz zmieniającą się wizję struktury terytorialnej Śląska Opolskiego. Przekształcenia administracyjne objęły także tereny przylegające do Korfantowa, spośród których część dawnego obszaru dworskiego, gruntów dworskich oraz łąk leżących w dolinie rzeki Ścinawy przekazano wsiom: Ulianówka i Wielkie Łąki. Powierzchnia miasta została wówczas zmniejszona o 50 ha (z 1119 do 1069 ha)[70].
W sierpniu 1945 roku doszło do zmiany składu Zarządu Gminy Korfantów. W miejsce Mariana Dziubki, stanowisko wójta objął Roman Buczek. Na stanowisku sekretarza gminy Mariana Gałuszkę zastąpił Henryk Rogowski, natomiast w skład zarządu gminy weszli: Andrzej Ćwiertka i Stanisław Piwowarczyk. Wójt Buczek piastował swój urząd do października, po czym zastąpił go Edmund Frankowski. Ogółem, od sierpnia 1945 do czerwca 1950 roku, po ustąpieniu burmistrza Dziubki, na czele gminy stało 11 wójtów, przy czym żaden z nich, z wyjątkiem Jana Poluchowskiego i Pawła Słowickiego, nie zarządzał nią dłużej niż pół roku. Wójtowskie rządy charakteryzowały się nieudolnością i często ocierały się o grzech korupcji.
Rozwój osadnictwa
Dane odnoszące się osadnictwa wiejskiego na terenie gminy Korfantów pochodzą przede wszystkim z zasobów archiwalnych Powiatowego Oddziału PUR w Niemodlinie. Wynika z nich, że w czerwcu 1945 roku osiedliły się tutaj 174 rodziny pochodzące z Kresów Wschodnich i Polski centralnej (684 osoby). We wrześniu liczba ta wzrosła do 515 rodzin (2055 osób), w listopadzie do 596 (2366 osób), w grudniu do 599 rodzin (2379 osób). Dobytek ludności napływowej obejmował wówczas: 281 koni (171 przydzielonych i 110 własnych), 1103 krowy (846 przydzielonych i 257 własnych) i 107 sztuk trzody chlewnej (26 sztuk przydzielonych i 81 własnych). Według danych z listopada 1945 roku, osadnicy z Korfantowa zajęli 617 zabudowań mieszkalnych i 1234 gospodarczych. Ogólny areał gospodarstw rolnych, które przejęli (542) wynosił 3459 ha – zatem statystyczne gospodarstwo liczyło około 6 ha. Na terenie pozostałych gmin powiatu niemodlińskiego, według stanu z 31 grudnia 1945 roku, zamieszkiwało ogółem 3159 rodzin osadniczych (11823 osoby): w gminie Grabin – 391 rodzin (1554 osoby), w Graczach – 539 (2317 osób), w Łambinowicach – 422 rodziny (1819 osób), w Niemodlinie 62 (244 osoby), w Skorogoszczy – 347 (1351 osób) i w Tułowicach 551 rodzin (2139 osób)[71].
Tabela 4
Rozwój osadnictwa wiejskiego na terenie powiatu niemodlińskiego w 1945
Gmina | Stan na koniec miesiąca | Repatrianci | Przesiedleńcy | Ogółem | |||
liczba rodzin | liczba osób | liczba rodzin | liczba osób | liczba rodzin | liczba osób | ||
Dąbrowa | VI 1945 | 130 | 520 | 21 | 76 | 151 | 596 |
IX 1945 | 175 | 720 | 52 | 205 | 227 | 925 | |
XI 1945 | 195 | 795 | 53 | 210 | 248 | 1005 | |
XII 1945 | – | – | – | – | – | – | |
Grabin | VI 1945 | 156 | 653 | 6 | 29 | 162 | 682 |
IX 1945 | 304 | 1214 | 34 | 140 | 338 | 1354 | |
XI 1945 | 355 | 1408 | 36 | 146 | 391 | 1554 | |
XII 1945 | 355 | 1408 | 36 | 146 | 391 | 1554 | |
Gracze | VI 1945 | 223 | 969 | 15 | 48 | 238 | 1017 |
IX 1945 | 309 | 1371 | 196 | 841 | 505 | 2212 | |
XI 1945 | 339 | 1462 | 198 | 847 | 537 | 2309 | |
XII 1945 | 341 | 1470 | 198 | 847 | 539 | 2317 | |
Korfantów | VI 1945 | 161 | 640 | 13 | 44 | 174 | 684 |
IX 1945 | 412 | 1652 | 103 | 403 | 515 | 2055 | |
XI 1945 | 483 | 1921 | 113 | 445 | 596 | 2366 | |
XII 1945 | 486 | 1934 | 113 | 445 | 599 | 2379 | |
Łambinowice | VI 1945 | 178 | 842 | 8 | 38 | 186 | 880 |
IX 1945 | 316 | 1407 | 49 | 224 | 365 | 1631 | |
XI 1945 | 362 | 1562 | 54 | 239 | 416 | 1801 | |
XII 1945 | 364 | 1569 | 58 | 250 | 422 | 1819 | |
Niemodlin | VI 1945 | – | – | – | – | – | – |
IX 1945 | 41 | 175 | 21 | 69 | 62 | 244 | |
XI 1945 | 86 | 322 | 61 | 185 | 147 | 507 | |
XII 1945 | 41 | 175 | 21 | 69 | 62 | 244 | |
Skorogoszcz | VI 1945 | 104 | 406 | 4 | 18 | 108 | 424 |
IX 1945 | 289 | 1135 | 18 | 73 | 307 | 1208 | |
XI 1945 | 320 | 1243 | 23 | 91 | 343 | 1334 | |
XII 1945 | 323 | 1257 | 24 | 94 | 347 | 1351 | |
Tułowice | VI 1945 | 124 | 527 | 20 | 72 | 144 | 599 |
IX 1945 | 368 | 1423 | 131 | 533 | 499 | 1956 | |
XI 1945 | 410 | 1564 | 139 | 566 | 594 | 2130 | |
XII 1945 | 411 | 1570 | 140 | 569 | 551 | 2139 |
Źródło: APO, PUR Niemodlin., sygn. 12, K. 2-57, Sprawozdania okresowe Powiatowego Oddziału PUR w Niemodlinie dotyczące stanu osadnictwa wiejskiego na terenie powiatu niemodlińskiego (1945-1946).
Proces ten, z oczywistych powodów, wiązał się z koniecznością rugowania ludności śląskiej z zajmowanych gospodarstw rolnych. Jak oznajmiał starosta niemodliński w sprawozdaniu z 29 października 1945 roku:
„Dotychczas wysiedlono 4100 osób narodowości niemieckiej, z czego do Görlitz wywieziono 1015 osób (starców – dzieci). Dobrowolnie wyjechało 880 obywateli niemieckich. Brak wagonów utrudnia nam szybszy wywóz Niemców”[72].
Informacje dotyczące pochodzenia osadników są niekompletne i możemy je odtworzyć jedynie w odniesieniu do 365, na 602 rodziny osiadłe na terenie gminy Korfantów do końca lutego 1946 roku. W większości byli to osadnicy pochodzący z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej, z terenu województw: lwowskiego (10 rodzin), stanisławowskiego (11 rodzin), tarnopolskiego (130 rodzin) i wołyńskiego (165 rodzin). Zdecydowana mniejszość pochodziła z terenów centralnej i południowej Polski (kieleckie – 35 rodzin, krakowskie – 7 rodzin, lubelskie – 6 rodzin, łódzkie – 1 rodzina). Jeżeli chodzi o strukturę zawodową, osiedleńcy w przytłaczającej większości byli rolnikami, chociaż odnotowywano również: krawców, szewców, kominiarzy, robotników przemysłowych, kowali i cieśli[73].
Opierając się na danych przytaczanych między innymi przez B. Cimałę, można przyjąć, że w 1945 roku osadnictwo rolne w powiatach Śląska Opolskiego objęło blisko 152 tys. osób – 94529 repatriantów (24002 rodziny) i 57437 przesiedleńców (12295 rodzin). Jednocześnie władze wojewódzkie zakładały, że na obszarach wiejskich Opolszczyzny zamieszkuje około 40 tys. osiedleńców nie ujętych w urzędowe statystyki[74]. Ze względu na zniszczenia wojenne wolniej przebiegał proces zasiedlania miast powiatu niemodlińskiego. W okresie od wiosny 1945 r. do jesieni 1946, w Korfantowie osiedliło się ledwie 53 rodziny repatrianckie (207 osób) i 30 rodzin przesiedleńczych (117 osób), a w Skorogoszczy około 37 rodzin repatrianckich (148 osób) i 36 rodzin przesiedleńczych (140 osób). Nieco lepiej było w Niemodlinie. W analogicznym okresie osiadło tam ogółem 397 rodzin (125 repatrianckich i 272 przesiedleńczych), co dawało łącznie liczbę 1186 osób.
Polityka narodowościowa
Napływ osadników powodował coraz wyraźniej konflikt z ludnością rodzimą. Zapewne przyczyn zaistniałej wrogości po obu stronach było wiele: potrzeba zadośćuczynienia i chęć wzięcia odwetu, poczucie niepewności i zagrożenia, potrzeba zajęcia jak najlepszej pozycji w nowej społeczności oraz niewątpliwe ukształtowanie się w świadomości zbiorowej stereotypów grupowych. Do wymienionego powyżej katalogu możliwych przyczyn konfliktów należy dodać jeszcze jedną – brak wolnych gospodarstw dla przybyłych osadników. W konsekwencji z większą niż dotąd determinacją przystąpiono do akcji wysiedlania ludności rodzimej. Ogólne zasady wysiedleń przeprowadzanych na Śląsku Opolskim wyjaśniało zarządzenie wojewody śląsko-dąbrowskiego z 18 czerwca 1945 roku[75] oraz późniejsze regulacje w tym okólnik z 7 lipca, w którym gen. Zawadzki napominał, że: „Przeszkody transportowe nie mogą być jednak w żadnym wypadku przyczyną opóźnienia względnie wstrzymania akcji odniemczania ziem zachodnich. […] celem rozwiązania braku transportu należy zorganizować rezerwową trasę przemarszu. W szczególności należy przygotować punkty etapowe, gdzie w czasie marszu zatrzymywać się mogą przesiedlani Niemcy”[76]. Do zadań punktów etapowych zaliczono: koncentrację „wszystkich, przeznaczonych na wysiedlenie Niemców, z terenu danego powiatu” oraz „przyjmowanie transportów Niemców […] z innego powiatu, celem odstawienia ich do następnego etapu, w bardziej na zachód położonym powiecie”[77].
W duchu zaleceń odgórnych, już pod koniec czerwca 1945 roku, w Niemodlinie utworzono obóz dla ludności autochtonicznej, mogący pomieścić ponad 500 osób. Ponadto, jak informowano w okresowym sprawozdaniu: „w Łambinowicach znajduje się ogromny, jakkolwiek zdekompletowany, obóz […], w którym po włożonej pracy, można by pomieścić około 15 tys. ludzi”[78]. Pokusa utworzenia dużego obozu odosobnienia, który przyczyniłby się do rozwiązania „problemu osiedlania” w Niemodlińskiem sprawiła, że 14 lipca podczas narady ścisłego kierownictwa powiatu, podjęto decyzję o powstaniu, jak określono w protokole narady – „obozu koncentracyjnego dla Niemców”[79].
20 lipca, podczas odprawy starostów, prezydentów miast oraz kierowników powiatowych i miejskich placówek MO i UBP, ogłoszono dyrektywę dotyczącą akcji antyniemieckiej na Opolszczyźnie:
- Na wsi z chwilą pojawienia się repatrianta usuwa się niemca i przydziela się jego gospodarstwo repatriantowi.
- Osadnik ma być jedynym gospodarzem przydzielonego mu gospodarstwa.
- Niemców usuniętych z gospodarstw – o ile są złośliwi (butni) – kierować do obozów pracy, pokornych przenosić do innej wsi do pracy na roli.
- Obozy należy bezwarunkowo tworzyć.
- W mieście tworzyć „ghetta niemieckie”. Zdrowe męskie siły robocze przekazywać do obozów pracy (np. w Mysłowicach).
- Przeciwdziałać wypaczeniom […] dyrektyw wojewody. Sprawą repatriantów winien zająć się jeden z wicestarostów.
- Do 15 sierpnia raportować, że na gospodarstwach repatrianckich nie ma niemców […].
- O wagony dla wysyłki niemców starać się przede wszystkim na miejscu u komendantów stacyj[80].
Trzy dni później starosta niemodliński Wędzicha wydał instrukcję dotyczącą zasad przeprowadzania wysiedleń na podległym sobie terenie, według których „Niemcom, którzy mają być wysiedleni, daje się 15 minut czasu na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy ze sobą i odsyła do obozów odosobnienia”. Poniżej dopisano, że majątek pozostawiony przez wysiedlonych „stanowi własność państwa”[81].
Opracowana przez Edmunda Nowaka i Gerharda Bartodzieja lista zmarłych i pomordowanych więźniów obozu łambinowickiego (z lat 1945-1946), zawiera 1137 nazwisk osób pochodzących z kilkudziesięciu miejscowości Opolszczyzny. Znaleźli się na niej także mieszkańcy wsi wchodzących w skład gminy korfantowskiej: Georg Gamper, Gertruda Chrobok, Johanna Drescher, Else Kierstein, Anna Okon, Anna Trinczek, Martha Wanzke i Johanna Wolf z Kuźnicy Ligockiej, Josef Kempe z Gryżowa, Josef Rieger ze Ścinawy Małej oraz August Schneider ze Starej Jamki[82].
Równolegle z procesem osadniczym na Opolszczyźnie prowadzona była akcja weryfikacyjna. Początkowo jej zasady regulowały zarządzenia władz wojewódzkich. Pierwszym tego typu aktem prawnym było zarządzenie z 22 marca 1945 roku, które upoważniało starostów i prezydentów miast wydzielonych do wydawania tymczasowych zaświadczeń osobom o bezspornie „polskich korzeniach”. 7 kwietnia, odrębnym pismem, wojewoda zobowiązał starostwa powiatowe do powołania gminnych komisji weryfikacyjnych, które miały wstępnie opiniować przedłożone wnioski. Uważano wówczas, że wpłynie to na przyspieszenie procesu weryfikacyjnego. Pomimo tymczasowości wydawanych dokumentów, w sierpniu Wydział Społeczno-Polityczny Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach przypominał, że przyznane zaświadczenia czynią z osób pozytywnie zweryfikowanych, pełnoprawnych obywateli polskich[83]. Według wstępnych i, jak się okazało, nierealnych, założeń, nieprzekraczalnym terminem składania wniosków o weryfikację, miał być 14 sierpnia 1945 roku. Jednak ogrom niedociągnięć, zawinionych i niezawinionych nieprawidłowości, sprawił, że, po skontrolowaniu akcji weryfikacyjnej, zdecydowano o jej przedłużeniu[84]. Wojewoda Zawadzki dostrzegał trzy zasadnicze przyczyny takiego stanu rzeczy: niekompetencję kadry urzędniczej, niewłaściwe rozpoznanie możliwości osadniczych przez powiatowe oddziały PUR oraz antagonizmy występujące między repatriantami i ludnością tubylczą:
Na to wypaczenie linii politycznej rządu, na te nadużycia wpłynęły dwie okoliczności. Pierwsza z nich, to właśnie ta, że do szeregu miejscowości, do szeregu urzędów dostali się ludzie niesumienni, nie rozumiejący tej polityki i niezdolni jej zrozumieć albo ludzie o wyraźnie złej woli, kierujący się tylko własnymi korzyściami. Drugą okolicznością jest to, że w okresie początkowym, w okresie wielkiego napływu mas repatriantów i osadników na tereny Śląska Opolskiego, zostały popełnione wielkie błędy, a nawet nadużycia, które miały ogólną podstawę tą, że te masy repatriantów, które skupiły się dziesiątkami tysięcy na poszczególnych dworcach i rampach kolejowych, trzeba było jakoś rozmieścić, dać im dach nad głową, gdzie by mogli się schronić po długiej tułaczce wraz z żonami i dziećmi. PUR w tym okresie nie zdał egzaminu ze swojej działalności. Miał on, co najmniej 3 miesiące czasu, ażeby ustalić rzeczywiście poniemieckie gospodarstwa, gdzie siedzieli lub siedzą Niemcy, ale tacy prawdziwi Niemcy i lokować planowo napływających repatriantów i osadników.
Repatrianci i przesiedleńcy osadzili się tam po prostu jak ludzie, którzy zostali wytrąceni z dotychczasowej swej kolei życia. I tym ludziom błędnie mówiło się, że jadą na ziemie niemieckie. Naturalnie jechali oni potem z tym nastawieniem, że każdy człowiek, którego spotkają na tych ziemiach to jest Niemiec, chociaż by nawet mówił po polsku albo kiepsko po polsku. Trudno tych ludzi winić, bo niestety nikt im tego nie wyjaśnił, że jest inaczej. Stąd pochodzi zjawisko traktowania ludności miejscowej jako Niemców, usuwania jej z gospodarstw bez należytego, wszechstronnego sprawdzenia, czy to nie są ludzie, którym przysługuje prawo weryfikacji[85].
Można oczywiście zastanawiać się, czy winnymi dezinformacji nie byli sami politycy, którzy w bezrefleksyjny sposób przedstawiali wizję państwa jednonarodowego, podsycając nacjonalistyczne zapędy lokalnych funkcjonariuszy państwowych. Do takiej kategorii można zaliczyć przemówienie Władysław Kiernika, wygłoszone pod koniec czerwca 1945 roku, podczas krakowskiej Sesji Rady Naukowej dla Ziem Odzyskanych:
Nie będzie u nas mniejszości narodowej. Przeszliśmy do koncepcji państwa narodowego wychodząc z założenia, że mniejszości narodowe dałyby tylko piątą kolumnę w kraju. Dlatego usuniemy Niemców poza nasze granice. W ostatnim czasie już wysiedliliśmy 1,5 miliona Niemców i wysiedlamy dalej. Prawda, że w pewnych wypadkach działo się to ze stratami dla gospodarki narodowej. Ale ważne jest to, że dziś ich usunąć możemy, a nie wiadomo, czy będziemy mogli to uczynić jutro[86].
Dla wielu wójtów, sołtysów oraz działaczy partyjnych, tego typu wystąpienia stanowiły, być może nieuzasadnioną, zapowiedź bezkarności w relacjach z ludnością rodzimą; ośmielały one do zachowań nieetycznych, a nawet zbrodniczych. To o takich urzędnikach mówił Aleksander Zawadzki, że należy ich uczyć i tłumaczyć zawiłości sytuacji społeczno-politycznej, a gdy to nie poskutkuje, to trzeba „bić w zakute głowy i nieczyste sumienia”[87]. Szczególnie jaskrawe były nadużycia przedstawicieli organów bezpieczeństwa: MO i UBP, które z założenia powinny stać na straży praworządności. W raporcie pokontrolnym z czynności weryfikacyjnych na terenie powiatu niemodlińskiego dokonujący inspekcji – Tadeusz Stoch zanotował:
[…] 7 listopada odbyło się wysiedlanie Niemców w gromadach Klucznik i Jakubowice. Zebranie Milicjantów, którzy mieli wziąć udział w wysiedleniu, odbyło się w koszarach Milicji, o godz. 6 rano. Przy odprawie Komendant zwrócił się do Milicjantów dosłownie w tych słowach: „Pamiętajcie, żebyście mi dziś nie kradli i nie szabrowali, bo są przedstawiciele Województwa, inaczej każę was cholery pozamykać”[88].
Pierwszy etap weryfikacji ludności rodzimej na Śląsku Opolskim zakończył się na przełomie listopada i grudnia 1945 roku. Do tego czasu, w powiecie niemodlińskim na 4438 złożonych wniosków, pozytywną opinię otrzymało 1439. W całym regionie złożono 220408 wniosków o przeprowadzenie weryfikacji narodowościowej, z czego 179991 osób zweryfikowano pozytywnie, a 79694 – wydano zaświadczenia o przynależności do narodowości polskiej[89].
W Korfantowie pozytywnie zweryfikowano około 120 osób. W tej grupie znaleźli się między innymi członkowie rodzin: Honysz, Hofman, Arndt, Koletta, Kubon i Pientka[90]. Niemal wszystkie wnioski odrzucono: w Przydrożu Małym, Przydrożu Wielkim, Jegielnicy, Kuropasie, Wiekich Łąkach i w Myszowicach. W pozostałych miejscowościach ówczesnej gminy Korfantów, tj.: we Włostowie, w Kuźnicy Ligockiej, Starej Jamce i w Piechocicach, wyniki weryfikacji były korzystniejsze dla ludności rodzimej. Według danych Starostwa Powiatowego w Niemodlinie w 1946 r. na terenie 13 miejscowości korfantowskiej gminy odrzucono 175 wniosków weryfikacyjnych: w Korfantowie – 83, w Kuropasie – 1, w Kuźnicy Ligockiej – 7, Ligocie Ścinawskiej – 1, Myszowicach – 1, Pleśnicy – 2, Przydrożu Małym – 7, Przydrożu Wielkim – 8, Puszynie – 6, Rączce – 1, Starej Jamce – 1, w Ulianówce – 12 i we Włostowie – 45. Wśród odrzuconych wniosków z 1946 r. zachował się także list miejscowego proboszcza Juliana Rudnickiego w obronie dwójki mieszkańców Korfantowa: Marty Gotwald i jej męża. Niestety wstawiennictwo księdza na niewiele się zdało[91]. Wielu mieszkańców śląskich wsi nie chciała poddać się procedurze weryfikacyjnej, w następstwie czego trafili do obozu łambinowickiego. O tego typu problemach wspominał starosta niemodliński Michał Bielecki:
Mimo propagandy, a nawet wyjazdów Komisji Weryfikacyjnej w pełnym składzie do miejscowości, w których tubylcza ludność rozmawia w języku polskim napływ wniosków o weryfikacje jest bardzo nikły. Dopiero po wysiedleniu jednej wioski, gdzie ludność mówiła przeważnie po polsku, zrozumieli, że to nie żart i zaczęli masowo składać z innych osiedli wnioski o przyznanie przynależności do narodowości polskiej. Ogółem wpłynęło 772 wnioski o weryfikację, z czego wydano 80 zaświadczeń narodowości polskiej[92].
Organizacja opieki duszpasterskiej
W Niemodlińskiem pierwsi polscy duchowni pojawili się w czerwcu 1945 roku. Na ich czele stał ksiądz kanonik Stanisław Woronowicz. Starosta niemodliński nie ukrywał zadowolenia z tego faktu, pisząc: „Zgłosił się do nas ks. kanonik Diecezji Łuckiej – Woronowicz, który wyraził chęć na osiedlenie się na jednej z naszych parafii oraz zasilenie księżmi repatriantami, pozostającymi bez środków do życia, w bardzo ciężkich warunkach […]. Propozycję jego przyjęliśmy z radością […]”[93]. Dla władz państwowych funkcjonowanie wspólnot parafialnych prowadzonych przez polskiego proboszcza stanowiło istotny element polityki narodowościowej. Potwierdza to między innymi treść zarządzenia wojewody śląsko-dąbrowskiego, dotyczącego zasad tworzenia gmin zbiorowych na Śląsku Opolskim, w którym wyraźnie stwierdza się, iż w miejscowościach wybieranych na siedziby gmin powinien znajdować się kościół, „którego proboszczem jest Polak”[94]. Jednak wobec braku uregulowania kanonicznego statusu jednostek kościelnych na Ziemiach Północnych i Zachodnich natychmiastowe objęcie parafii opolskich było niemożliwe. To z kolei zazwyczaj budziło poczucie frustracji u funkcjonariuszy administracji terenowej, którzy, ufając zakresowi własnych kompetencji, nie rozumieli zależności wynikających z prawa kanonicznego. Właściwie ilustruje to przypadek wzmiankowanego powyżej księdza Woronowicza, w sprawie którego starosta Wędzicha skontaktował się z biskupem Adamskim. Jednak, jak się okazało:
[…] bp Adamski jest na tych terenach w sprawie osiedlania księży polskich bezsilny. Sprawę naszą [bp Adamski] skierował do bpa wrocławskiego ks. Bertrama, który według własnego uznania ma wydać pozwolenie (staroście polskiemu i księdzu polskiemu) na objęcie placówki duszpasterskiej. […] prosimy władze wojewódzkie o zainteresowanie się naszymi problemami duszpasterskimi, które mogą być jednym z węgielnych kamieni naszej narodowościowej polityki na tych terenach […][95].
Do podobnych sytuacji dochodziło niemal na całym Śląsku Opolskim. Między innymi Bernard Linek opisuje przypadek parafii kluczborskiej, w której biskup Adamski odmówił wyznaczenia tymczasowego zarządcy, odsyłając sprawę do kurii wrocławskiej[96]. Przedłużający się stan tymczasowości z oczywistych powodów pogarszał sytuację materialną księży przybyłych na Śląsk ze wschodu. Sami kapłani próbowali temu zaradzić tworząc tymczasowe struktury wsparcia. Przykładem takowej, było Duszpasterstwo dla Repatriantów Rzymsko-Katolickich w Powiecie Niemodlińskim. Głównym celem Duszpasterstwa było przyspieszenie akcji polonizacyjnej życia parafialnego. 25 lipca 1945 roku w tej właśnie sprawie księża skupieni w Duszpasterstwie skierowali pismo do powiatowego oddziału PUR w Niemodlinie:
W związku z osiedlaniem repatriantów i przesiedleńców i wobec potrzeby duszpasterstwa uprasza się o wzięcie pod uwagę sprawy osadzenia kapłanów polskich rzymsko-katolickich w parafiach powiatu, jako proboszczów. W wielu parafiach brak jest domów kościelnych, lub też takowe są zniszczone przez działania wojenne. Przeto uprasza się, by przy akcji osiedleńczej mieć na uwadze potrzebę przydzielenia domów dla potrzeb kościelnych[97].
Potrzeba zorganizowania opieki nad przybyłymi osadnikami nie była li tylko wymogiem bieżącej sytuacji politycznej czy też nie wynikała wyłącznie z chęci poprawy sytuacji materialnej księży przybywających na Górny Śląsk. Starania o odbudowę życia religijnego czynili także sami repatrianci i przesiedleńcy. Tak było w przypadku ludności osadniczej ze Starej Jamki, Piechocic i Włostowy w gminie Korfantów, którzy w lipcu 1945 roku wystosowali list do kardynała Bertrama z Wrocławia z prośbą o ustanowienie nad nimi opieki duszpasterskiej polskiego księdza:
Podpisani repatrianci z województwa tarnopolskiego (Archidiecezja Lwowska, która leży obecnie poza granicami wschodnimi Polski), proszą uprzejmie Najprzewielebniejszą Kurię Arcybiskupią o przydzielenie księdza rodaka, któryby wśród swoich pełnił obowiązki duszpasterskie, na terenie powiatu niemodlińskiego, z tego powodu, że repatrianci rozrzuceni są po całym powiecie. Kandydatem na stanowisko duszpasterza polskiego w powiecie niemodlińskim jest kapłan Archidiecezji Lwowskiej ksiądz Jan Szułł, który w tym powiecie zamieszkuje z rodzicami, w gromadzie Jamka, gminie Fyrląd[98].
W obliczu dynamicznie zmieniających się uwarunkowań prawno-ustrojowych, polski Kościół katolicki rozpoczął przygotowania do przejęcia administracji nad ziemiami odzyskanymi. Dekret, który stanowił podstawę tych działań został sporządzony przez Kongregację do Nadzwyczajnych Spraw Kościelnych i opatrzony datą 8 lipca 1945 roku[99]. Miesiąc później, w oparciu o posiadane pełnomocnictwa, kardynał August Hlond mianował pięciu nowych administratorów apostolskich na ziemiach przejętych przez Polskę[100]. Na Śląsku Opolskim został nim ksiądz Bolesław Kominek. Jednak władze państwowe nie przyjęły do wiadomości faktu powołania polskich administratorów. Było to podyktowane faktem nieuznawania przez Stolicę Apostolską Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.
Zważywszy, że w przeciwieństwie do większości państw, Stolica Apostolska nie uznała dotychczas Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i że w następstwie tego pomiędzy Stolicą Apostolską a Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej nie istnieją normalne stosunki dyplomatyczne, Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej nie przyjmuje do urzędowej wiadomości nominacji Administratorów Apostolskich dokonanych przez Stolicę Apostolską dnia 15 VIII bieżącego roku[101].
Zdaniem biskupa Jana Kopca fakt uznania przez Watykan TRJN oznaczałby legitymizację rządu polskiego oraz jego polityki wobec świata[102]. Pomimo oficjalnego „nie uznania” administratorów, zalecono administracji publicznej udzielania wszelkich ułatwień w działalności kleru. Wyrazem dobrze zapowiadającej się współpracy władzy świeckiej i kościelnej stał się ingres opolskiego administratora apostolskiego, który odbył się 9 września 1945 roku i przerodził się, jak pisał ks. Sitek, w wielką manifestację ludu śląskiego[103]. Podczas uroczystości głoszący kazanie ksiądz biskup Juliusz Bieniek, nawiązując do ówczesnej sytuacji ludności rodzimej Opolszczyzny, wypowiedział znamienne słowa: „Czy Polska zdobędzie serce Ślązaka, a tym samym i Śląsk cały, – czy też tylko jego ziemię!”[104]. Tego samego dnia, na spotkaniu z władzami wojewódzkimi w opolskim ratuszu, ksiądz Bolesław Kominek kreślił wizję współpracy władzy świeckiej i kościelnej:
Uważam dzisiejszą uroczystość za dobry prognostyk współpracy na przyszłość. Osobiście jestem przekonany, że te dwa ramiona, duchowe i świeckie – muszą ze sobą współpracować – pokazać światu, i zachodowi i wschodowi, że Polacy umieją się rządzić, umieją pracować, umieją budować to, co wojna zniszczyła. Wspólnymi siłami potwierdźmy, że zasłużyliśmy na te nowe ziemie zachodnie i nowe granice, które nam razem z mocarstwami zachodnimi, w pierwszym rzędzie wywalczył zbrojny oręż naszego potężnego sojusznika wschodniego. […] Proces dziejowy się odwrócił i odtąd zdaje się narody słowiańskie, wypierane od tysiąca lat z zachodu, będą stale i konsekwentnie parły do swych dawnych siedzib na zachodzie[105].
Pierwszy list pasterski nowo powołanego biskupa skierowany do kapłanów i wiernych pochodził z 14 września 1945 roku. W dużej mierze pojawiły się w nim reminiscencje wojenne i narodowe:
Wspólnymi siłami będziemy starali się goić rany, które Wam, Ukochani Wierni moi, zadała straszliwa wojna, wywołana chciwością i pychą szaleńców […]. Głęboki jest żal nasz z tymi, których zawierucha wojenna i złość ludzka pozbawiła życia, najczęściej w sile wieku. Niezliczone są szeregi wdów i sierot, opłakujące swoich żywicieli. Niezliczone także szeregi tych, którzy przymusem zabrani zostali na wojnę, a o których powrót do ziemi ojczystej modlimy się codziennie. […] Wspólnymi siłami będziemy także usuwać obce rupiecie i popioły, które z biegiem wieków coraz grubszą warstwą nakrywały rodzime, ojczyste, polskie wartości naturalne na tych ziemiach […][106].
Bezpośrednio po przejęciu administratury przystąpiono do uregulowania problemu duszpasterstwa. W pierwszej połowie września zobowiązano poszczególnych dziekanów do sporządzenia informacji dotyczącej ogólnej liczby księży pracujących w parafiach, ich narodowości oraz ewentualnej woli opuszczenia terenu administracji apostolskiej, bądź też chęci ubiegania się o otrzymanie obywatelstwa polskiego[107]. Na podstawie uzyskanych w ten sposób danych zamierzano określić wolne miejsca duszpasterskie. Według obliczeń przytaczanych przez księdza Sitka do końca 1945 roku Opolszczyznę opuściło 247 duchownych diecezjalnych i zakonnych[108]. Nie wszyscy duchowni narodowości niemieckiej wyrażali zamiar opuszczenia terenu Administracji Apostolskiej. W dekanacie niemodlińskim byli to jedynie dwaj proboszczowie: z Niemodlina i Tułowic. Pozostali wystąpili o wydanie zaświadczenia „przynależności do narodowości polskiej”[109]. Przykładem takiej właśnie postawy był proboszcz parafii Korfantów – Friedrich Loch. Wniosek księdza Locha, poparty przez grupę działaczy byłego Związku Polaków w Niemczech (Dorotę i Józefa Kłosów oraz Pawła Różenia), wpłynął do Gminnej Komisji Weryfikacyjnej 29 listopada 1945 roku. Argumentowano w nim, iż: „Wnioskodawca mówi, czyta, pisze i modli się po polsku. Za czasów niemieckich używał też języka polskiego i wszyscy Polacy mogli przyjść do niego i po polsku się wyspowiadać. […] okazywał przynależność do narodowości polskiej. W Małym Przydrożu odprawiał polskie nabożeństwa i kazania polskie”[110]. W efekcie, decyzją z 7 grudnia, jednomyślnie postanowiono „uznać wnioskodawcę za Polaka”[111]. Niestety, Powiatowa Komisja Weryfikacyjna w Niemodlinie, po ponownym rozpatrzeniu wniosku, negatywnie odniosła się do prośby księdza z Korfantowa. Najprawdopodobniej na przełomie marca i kwietnia 1946 roku ksiądz Loch został przekazany do jednego z punktów etapowych, a następnie wywieziony do Niemiec[112]. Przypadek księdza Locha to jedna z licznych osobistych tragedii, jakich wiele było wówczas na Górnym Śląsku. 10 października 1945 roku do Korfantowa przybył ksiądz kanonik Julian Rudnicki – przyszły następca księdza Locha w korfantowskiej parafii oraz jeden z pierwszych trzech duszpasterzy polskich osadzonych w parafiach dekanatu niemodlińskiego[113]. Obydwu duchownych połączył „wyrok historii”. Musieli opuścić swoje ziemie rodzinne, podporządkowując się decyzjom konferencji jałtańskiej i poczdamskiej.
W listopadzie 1945 roku na terenie Opolszczyzny było już około 150 księży – kresowiaków. Zdarzało się, że niektórzy z nich, przybywając na ziemie zachodnie, zabierali ze sobą niemal całe archiwa parafialne. Uczynił tak między innymi ksiądz Stanisław Sadowski – następca księdza Rudnickiego w parafii korfantowskiej, który opuszczając Dawidów w diecezji lwowskiej zabrał: protokoły przedślubne, księgi zapowiedzi, księgi chrztów i zgonów, akty fundacyjne oraz wykazy zmarłych i poległych żołnierzy pochowanych na cmentarzu w Dawidowie[114]. W wywiadzie dla redakcji „Gościa Niedzielnego” ksiądz administrator Kominek podkreślał, że od początku procesu przejmowania ziem zachodnich przez polską administrację kościelną, księża repatrianci odgrywali na Śląsku Opolskim znaczącą rolę: „Niemal całe szkolnictwo średnie jest przez nich obsadzone, większe szkoły powszechne również – poza tym młodzi znajdują stanowiska wikarych, a starsi samodzielne placówki […]. Przy administracji w Opolu urzęduje specjalny referent do spraw repatrianckich, zasłużony dziekan diecezji lwowskiej; wizytatorem szkół jest również lwowianin. Razem z księdzem dziekanem Woronowiczem z Wołynia wchodzą oni jako radcy do Rady Diecezjalnej”[115]. Z drugiej jednak strony, wśród księży napływowych, tak jak w reszcie ludności osadniczej, zdarzały się przypadki nieprzystojnych zachowań, pazerności. O takich ksiądz Kominek mówił: „[…] zadziera ze swym biskupem, zadziera ze swymi parafianami – no i potem idzie gdzieś na zachód szukać szczęścia i bogactwa – niczym po złoto do Kalifornii. Obejdzie taki – przepraszam za wyraz – „łazik” wszystkie administracje zachodnie, nie znajdzie nigdzie odpowiednio wielkiego probostwa i „posady” dla siebie i wali prosto do redakcji list […], bo jest bardzo pokrzywdzony”[116].
Pewnego rozgłosu nabrał przypadek usunięcia czterech księży, którzy przybyli na Śląsk Opolski z innych diecezji polskich. Ksiądz administrator pisze o tym w piśmie do gen. Aleksandra Zawadzkiego i choć nie tłumaczy sprawy szczegółowo, to sugeruje, że wydalenie księży miało związek z tzw. specjalnym duszpasterstwem dla repatriantów, które, zdaniem księdza Kominka, może spowodować, iż: „nigdy nie nastąpi zrośnięcie się różnych elementów ludnościowych w jedną całość, co niewątpliwie jest dążeniem Państwa Polskiego […]”[117]. Należy dodać, że wydalenie księży nastąpiło już po opublikowaniu Instrukcji w sprawie jednolitego duszpasterstwa z 18 grudnia 1945 roku. W dokumencie tym zostały zawarte zalecenia dla księży prowadzących działalność duszpasterską na Opolszczyźnie. Uznano między innymi, iż:
[…]3. Niedopuszczalnym jest tworzenie na tym samym terenie parafii z różnych wiernych, z wiernych tutejszych i przybyłych, jako sprzeczne z duchem Kościoła i przepisami Prawa kanonicznego. Nawet tendencje w tym kierunku, wychodzące czy to ze strony duchowieństwa, czy też ze strony wiernych należy potępić.
4. Potępić należy również tendencje stworzenia w ramach jednej parafii dwóch lub więcej różnych „obrządków”, to znaczy „polskiego” i „śląskiego”, jako podważające jedność parafialną. Wszelką zaś dwu- lub wielotorowość duszpasterstwa należy uważać za szkodliwą. Zachodzące dotąd w niektórych miejscach praktyki podwójnych nieszporów – jednych dla repatriantów, drugich dla ludności tubylczej, uważać należy za niepożądane, tak jak i regularne specjalne „Msze św. dla repatriantów”[118].
Jedność wśród wiernych Kościoła katolickiego na Opolszczyźnie budowano z mozołem i pod wieloma względami była ona pochodną stosunków lokalnych, na które wpływ miały różnice kulturowe, spory majątkowe, działania przedstawicieli administracji terenowej. Z drugiej strony, problemy duszpasterskie powodowała także słaba znajomość jeżyka polskiego u kapłanów pozytywnie zweryfikowanych, która mogłaby skutecznie odstręczyć wiernych od Kościoła. Zdarzały się także udane mariaże „na parafiach mieszanych etnicznie”. W Korfantowie nowo przybyłemu proboszczowi – księdzu Julianowi Rudnickiemu, pomimo braku zaufania wyrażanego przez część wiernych pochodzenia rodzimego, udało się skonsolidować parafian wokół zadań związanych z odbudową miejscowego kościoła ze zniszczeń wojennych. Ksiądz Rudnicki urządził zebranie sołtysów wsi wchodzących w skład gminy, na którym podjęto uchwałę o opodatkowaniu gospodarstw rolnych w wysokości 200 złotych od hektara pola, z przeznaczeniem na cele koniecznych remontów[119].
Druga połowa lat 40. XX wieku zaznaczyła się wyraźnym zaostrzeniem stosunków państwo-Kościół. Oficjalna propaganda starała się wykreować negatywny obraz Kościoła katolickiego, wciągając go w wir denuncjacji i pomówień dotyczących rzekomego poparcia dla koncepcji rewizji granic Polski. Pomimo zastosowanych represji, religijność pozostała dominującym elementem życia mieszkańców wsi śląskiej.
Problem religijności nie był jedynym zmartwieniem przedstawicieli władzy. Źle przyjmowano odgłosy tzw. szeptanej propagandy, która to, przypomnijmy, była ścigana na podstawie art. 22 Dekretu z 13 czerwca 1946 roku o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa[120]. Wojewódzki Urząd Informacji i Propagandy w Katowicach tłumacząc przyczyny jej występowania wskazywał na następujące czynniki: trudne warunki bytowe mieszkańców regionu, złą współpracę środowisk wiejskich i miejskich w ramach akcji pn.: „Przemysł dla wsi”, przestoje w przydziałach żywności i dostawach węgla, uwikłanie przedstawicieli aparatu władzy w działalność przestępczą, utrzymującą się wrogość między autochtonami i repatriantami, niewyjaśnioną sytuację polityczną Ziem Odzyskanych oraz napięte stosunki przygraniczne z Czechosłowacją.
Aby scharakteryzować nastroje społeczne w powiecie niemodlińskim, warto wyjść poza ramy 1945 roku. Oto w połowie 1946, informacje o trudnej sytuacji społecznej, pojawiały się w sprawozdaniach władz wojewódzkich:
Sytuacja polityczna z terenu nie wykazuje poprawy, jest w dalszym ciągu wyczekiwaniem na ewentualne zmiany. Zaznacza się, że propaganda szeptana ze strony reakcji rodzimej stara się wpłynąć na ludność wiejską niepokojąco i pobudzić niepewność, jakoby ziemia na której ludność została osiedlona nie była stałą dla Polski, że ma nastąpić zmiana, że Zachód na to się nie zgodzi, by tereny zaodrzańskie po konferencji pokojowej miały należeć do Polski. Wersje takie mają miejsce w tych gminach i gromadach, gdzie nie reagują na ten stan rzeczy czy to dany wójt, czy też sołtys[121].
Późną jesienią 1946 roku podczas jednego ze spotkań zainicjowanych przez propagandzistów z Niemodlina przerwano „prasówkę” poświęconą stosunkom polsko-radzieckim wznosząc okrzyki, że „Polska jest krajem policyjnym […], że panuje terror, więzienia przepełnione ludźmi, dla których po aresztowaniu nie udziela się żadnych wyjaśnień”[122]. W sprawozdaniu z zajścia do wsi „szczególnie reakcyjnych” zaliczono: Grabin, Gracze oraz, z terenu korfatowskiej gminy – Rączkę, Przydroże Małe i Puszynę.
Zjawiskami, które towarzyszyły kształtującym się stosunkom społecznym w okresie powojennym były również, skrzętnie ukrywane przed opinią publiczną, strajki robotnicze. Między innymi na początku sierpnia 1946 roku z powodu niskich pensji protestowały robotnice zakładów tekstylnych w Prudniku, a w październiku 1947 roku odnotowano strajk robotników przemysłowych w Tułowicach i Niemodlinie[123]. Dla przedstawicieli władz lokalnych były to wydarzenia nie tyle bulwersujące, co raczej wstydliwe, bo będące w jawnej sprzeczności z popularyzowaną formułą „państwa ludowego”. Dlatego też wszelkimi siłami starano się minimalizować ewentualne skutki polityczne strajków. Szukając winnych, najczęściej wskazywano na tzw. czynniki obiektywne: zniszczenia wojenne, powszechną biedę oraz działalność grup reakcyjnych szerzących wrogą propagandę.
I stawała się Polska
Na szczęście, tuż obok oficjalnego nurtu działalności kształtujących się struktur ludowego państwa, we wsiach i miasteczkach stawała się Polska – często w poczuciu krzywdy i niepokoju o przyszłość. W 1945 roku całą złożoność sytuacji „ziem odzyskanych” dostrzegał między innymi Teodor Swinarski, pisząc w „Gazecie Administracji”:
Zdawać sobie musimy przy tym sprawę, że z punktu widzenia prawa międzynarodowego ziemie zachodnie nie weszły jeszcze formalnie w skład Rzeczypospolitej, do tego bowiem potrzebne jest przekazanie ich nam jakimś aktem międzynarodowym (np. traktatem pokojowym). Zachodzi więc pytanie, czy mimo nieuregulowania jeszcze w sposób ostateczny naszych granic zachodnich, możemy przystąpić na odzyskanych ziemiach zachodnich do usunięcia istniejącego tam ustawodawstwa niemieckiego, nie czekając na formalne usankcjonowanie obecnego stanu faktycznego. Sądzę, że mamy prawo to czynić, a to dlatego, że uchwałą Konferencji w Poczdamie upoważnieni zostaliśmy do objęcia tych ziem naszą administracją. Uchwała ta jest również sui generis aktem międzynarodowym, który – jeśli można użyć tutaj pojęcia z prawa cywilnego – nie daje nam wprawdzie jeszcze tytułu własności, lecz w każdym razie wprowadza nas w posiadanie ziem zachodnich i uprawnia nas do podejmowania wszystkich czynności potrzebnych dla prawidłowego funkcjonowania naszej administracji […]. Ponieważ zaś osoby, które zaludniają te ziemie, są to obywatele polscy ze wszystkich części naszego kraju, którym ustawodawstwo niemieckie jest nieznane, należyte zorganizowanie życia zbiorowego musi rozpocząć się od wprowadzenia tam obowiązujących u nas przepisów[124].
[1] Archiwum Akt Nowych (dalej AAN), Ministerstwo Administracji Publicznej (dalej MAP), mikr. B 718, sygn. 27, k. 1-2, Pismo naczelnika wydziału kierującego komendanturami wojennymi 1 FU ppłk Riepina, s. 1.
[2] Archiwum Państwowe w Opolu (dalej APO), Państwowy Urząd Repatriacyjny Oddział Powiatowy w Niemodlinie (dalej PUR Niemodlin), sygn. 2, k. 4-5, Pismo Starostwa Powiatowego w Niemodlinie do Oddziału PUR w Katowicach z 29 VI 1945, s. 2.
[3] Archiwum Państwowe w Katowicach (APK), Urząd Wojewódzki Śląski (dalej UWŚl.), Wydział Ogólny (dalej WO), sygn. 101, k. 1-10, Sprawozdane sytuacyjne starosty niemodlińskiego z 29 VI 1945, s. 2.
[4] Ibid., s. 7.
[5] Ibid., k. 60-62, Ściśle poufne. Memoriał Komitetu Organizacyjnego Polskiego Zawiązku Zachodniego – Okręgu Śląsko-Dąbrowskiego do gen. Aleksandra Zawadzkiego z 4 czerwca 1945, s. 1.
[6] APK, UWŚl., WO, sygn. 101, k. 13-19, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego z 29 VII 1945, s. 3.
[7] APO, PUR Niemodlin, sygn. 2, k. 17-24, Sprawozdanie rejonowego inspektora osadnictwa z 4 VIII 1945, s. 2.
[8] APK, UWŚl., WO, sygn. 101, k. 13-19, op. cit., s. 1.
[9] Ibid., s. 2.
[10] Ibid., k. 27-36, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego z 28 IX 1945, s. 1.
[11] APO, Starostwo Powiatowe w Niemodlinie (dalej SP Niemodlin), sygn. 3, k. 1-6, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego z 29 X 1945, s. 2.
[12] Ibid., PUR Niemodlin, sygn. 2, k. 17-24, op. cit., s. 7.
[13] Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu (dalej IPN Wrocław), (Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej w Niemodlinie (dalej KPMO Niemodlin), sygn. 09/653, k. 6-9, Raport sytuacyjny KPMO w Niemodlinie za okres 21 VII-28 VIII 1945, s. 1.
[14] Ibid., k. 1, Raport sytuacyjny KPMO w Niemodlinie z 28 VI 1945.
[15] Ibid., k. 11-12, Raport sytuacyjny KPMO w Niemodlinie z 3 IX 1945.
[16] Ibid., k. 19, Raport sytuacyjny KPMO w Niemodlinie z 6 XI 1945,
[17] Ibid., k. 20, Raport sytuacyjny KPMO w Niemodlinie z 21 XI 1945.
[18] APO, PUR Niemodlin, sygn. 2, k. 17-24, op. cit., s. 7.
[19] IPN Wrocław, KPMO Niemodlin, sygn. 09/653, k. 6-9, op. cit., s. 3.
[20] APO, SP Niemodlin, sygn. 264, Statystyka dotycząca osadnictwa na terenie powiatu niemodlińskiego 1945 – 1949 (brak daty dziennej), b.p.
[21] Ibid., sygn. 244, k. 1-3, Krótka charakterystyka powiatu niemodlińskiego pod względem przemysłowym, ekonomicznym, produkcji rolniczej z 26 I 1946, s. 1-2. W cytowanym fragmencie sprawozdania użyto współczesnych nazw miejscowości.
[22] Ibid., PUR Niemodlin, sygn. 2, k. 17-24, op. cit., s. 3-4.
[23] Ibid., k. 4-5, op. cit., s. 1-2.
[24] Ibid., SP Niemodlin, sygn. 201, k. 23-25, Pismo starosty niemodlińskiego ze stycznia 1946 (brak daty dziennej). Starosta informował, że 25 IX 1945 r., w obecności przedstawiciela Izby Rzemieślniczej w Katowicach, burmistrza Niemodlina oraz delegata Związku Cechów z Opola, odbyło się zebranie założycielskie Cechu Zjednoczonych Rzemieślników na miasto i powiat Niemodlin.
[25] Ibid., sygn. 159, k. 107-109, op. cit., s. 2.
[26] Ibid., sygn. 157, k. 90-92, Akt przekazania majątku przemysłowego pod zarząd administracji powiatowej w Niemodlinie z 2 IX 1945, s. 1.
[27] R. Buławski, Problemy osadniczo-przesiedleńcze Ziem Odzyskanych, [w:] I Sesja Naukowa dla Zagadnień Ziem Odzyskanych 30 VII-1 VIII 1945, z. 2, s. 72.
[28] Ibid., s. 73.
[29] Ibid., s. 71.
[30] A. Wrzosek, W sprawie podziału administracyjnego Ziem Odzyskanych, […] I Sesja…, z. 3, s. 72-73.
[31] Buławski, op. cit., s. 73.
[32] AAN, MAP, sygn. 2426, k. 11-12, Pismo MAP do pełnomocników okręgowych z 28 VIII 1945, s. 2.
[33] Wrzosek, op. cit., s. 62-63.
[34] APK, UWŚl., Wydział Samorządowy (dalej WSm.), sygn. 77b, k. 17-18, Okólnik Wydziału Samorządowego Urzędu Wojewódzkiego Śląsko-Dąbrowskiego nr 203/45 z 6 IX 1945 r. w sprawie zasad tworzenia gmin zbiorowych, s. 1.
[35] Ibid., sygn. 17, k. 3, Okólnik Wydziału Samorządowego Urzędu Wojewódzkiego Śląsko-Dąbrowskiego nr 205/45 z 8 IX 1945 r. w sprawie powoływania tymczasowych zarządów miejskich i gminnych.
[36] S. Czech, Podziały administracyjne Śląska Opolskiego w latach 1945-1975, „Studia Śląskie” 1984, t. 43, s. 54.
[37] APK, UWŚl., WO, sygn. 101, k. 1-10, op. cit., s. 1.
[38] APO, Gminna Rada Narodowa w Korfantowie (dalej GRN Korfantów), sygn. 2, k. 9-13, Sprawozdanie z działalności Zarządu Gminy Korfantów za lata 1945-1950 (brak daty dziennej), s. 1.
[39] Ibid., Starostwo Powiatowe w Nysie (dalej SP Nysa), sygn. 308, k. 28-29, List kierownika Okręgu Poznańskiego Polskiego Związku Zachodniego do starosty nyskiego z 11 września 1945, s. 1-2.
[40] APK, UWŚl., Wydział Społeczno-Polityczny (dalej WS-P), sygn. 81f, k. 126-169, Powiatowe wykazy Ziem Odzyskanych z wyjątkiem obszaru b. Wolnego Miasta Gdańska, opr. przez Biuro Studiów Osadniczo-Przesiedleńczych w Krakowie w 1945 r. na podstawie spisu z dn. 17 V 1939 r.
[41] Zob. A. Wrzosek, Skorowidz gmin Śląska Dolnego i Opolskiego. Z niemieckimi i polskimi nazwami miejscowości według stanu z dnia 1 stycznia 1941 roku, Katowice 1945.
[42] Zob. Słownik polsko-niemiecki nazw miejscowości na terenie byłej Rejencji Opolskiej, WOiNTE, Opole 1990, s. 26.
[43] AAN, MAP, mikr. B 1495, sygn. 560, k. 133-134, Instrukcja dla gmin w sprawie wypełniania wykazów miejscowości z 5 V 1947, s. 1.
[44] Zob. Ibid., mikr. B 1522, sygn. 587, k. 1-158, Komisja Ustalania Nazw Miejscowości. Wykaz miejscowości z terenu Śląska Opolskiego; ibid., mikr. B 1523, sygn. 588, k. 1-197, Komisja Ustalania Nazw Miejscowości. Zmiana nazw fizjograficznych z terenu Śląska Opolskiego.
[45] Holzmühle – gwar. Honcmila, współ. Drewnica, cz. Przydroża Wielkiego (H. Borek, Górny Śląsk w świetle nazw miejscowych, Opole 1988, s. 238).
[46] Ferdinandshof – gwar. Ferdynandka, współ. Wyrębiny, cz. Wielkich Łąk (ibid., s. 247).
[47] Heinrichau – gwar. Henryków, współ. Dobrzyków, cz. Starej Jamki (ibid., s. 238).
[48] APK, UWŚl., WSm., sygn. 81g, k. 34, Pismo starosty niemodlińskiego z 16 II 1947.
[49] D. Tomczyk, Walki o Korfantów w 1945 r., „Kwartalnik Opolski” 1994, nr 3, s. 82.
[50] D. Tomczyk, R. Miążek, Dzieje Ziemi Korfantowskiej, Opole 1998, s.: 31, 60, 88, 134, 142, 184.
[51] APO, SP Niemodlin, sygn. 70, k. 88, Życiorys Oskara Klose wraz z podaniem o pozwolenie na wyjazd do Niemiec z 1946 (brak daty dziennej).
[52] Tomczyk, Walki o Korfantów…, s. 81.
[53] K. Heffner, Administracyjno-przestrzenne przekształcenia Korfantowa w okresie 1945-1985, [w:] Czynniki uzasadniające nadanie miejscowości Korfantów praw miejskich, pod red. K. Heffnera, PTE ZEG „Petex” Opole, maszyn., Opole 1986, s.11; W. Drobek, Korfantów. Historia i współczesność, Opole 1993, s. 33.
[54] Tomczyk, Miążek, op. cit., s. 31.
[55] APO, Wydział Powiatowy w Niemodlinie, sygn. 16, k. 120-128, Sprawozdanie z przeprowadzenia szczegółowej lustracji UG w Korfantowie przeprowadzonej w dniach 8-10 i 19-29 VI 1948.
[56] Ibid., GRN Korfantów, sygn. 2, k. 9-13, op. cit., s. 1.
[57] Ibid.
[58] Ibid., SP Niemodlin, sygn. 159, k. 16, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego o stanie przemysłu z 31 VII 1945.
[59] Ibid., sygn. 208, k. 126-127, Sprawozdanie Zarządu Gminy Korfantów dotyczące działających na terenie gminy warsztatów rzemieślniczych z 12 VI 1946, s. 2.
[60] Ibid., sygn. 159, k. 16, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego o stanie przemysłu z 31 VII 1945.
[61] Ibid., sygn. 214, Pismo kierownika Referatu Przemysłu Starostwa Powiatowego w Niemodlinie do wójtów z terenu powiatu w sprawie liczby wydanych pozwoleń na uruchamianie zakładów handlowych i przemysłowych z 13 VIII 1945, b.p.
[62] Ibid., sygn. 159, k. 196, Pismo kierownika Fabryki Obuwia w Korfantowie do starosty niemodlińskiego w sprawie udziału fabryki w akcji pomocy dla repatriantów z 30 X 1945. W piśmie kierownik fabryki informował władze powiatowe o przejęciu obiektu przez stronę polską oraz o wznowieniu produkcji na rzecz ludności polskiej: „W związku z uruchomieniem Państwowej Fabryki Obuwia w Fyrlądzie, w najbliższych dniach i w związku z brakiem obuwia wśród tutejszej ludności celem przyjścia jej z pomocą prosimy o skierowanie pisma do nas, ażeby produkcja fabryki w czwartym kwartale była skierowana dla miejscowej ludności składającej się przeważnie z repatriantów”.
[63] Ibid., sygn. 160, k. 19-21, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego o stanie przemysłu z 28 III 1946, s. 3.
[64] Ibid., k. 1-8, Sprawozdania sytuacyjne starosty niemodlińskiego o stanie przemysł z 1 I 1946, s. 2.
[65] Ibid., sygn. 159, k. 192, Sprawozdanie starosty niemodlińskiego o stanie przemysłu z 28 X 1945.
[66] Ibid., k. 181, Sprawozdanie starosty niemodlińskiego o stanie przemysłu z 17 X 1945; ibid., k. 201, Sprawozdanie starosty niemodlińskiego o stanie przemysłu z 26 XI 194, ibid., k. 218, Sprawozdania starosty niemodlińskiego o stanie przemysłu z 20 XII 1945.
[67] Skład gminy podano na podstawie sprawozdania starosty powiatowego z Niemodlina za miesiąc czerwiec 1945 r. APK, UWŚl., WO, sygn. 101, k. 1-10, op. cit., s. 1.
[68] APO, SP Niemodlin, sygn. 159, k. 34, Pismo starosty niemodlińskiego do Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach z 25 VII 1945.
[69] Ibid., PUR Niemodlin, sygn. 2, k. 2, Pismo kierownika Powiatowego Oddziału PUR w Niemodlinie do PUR w Katowicach z 19 VIII 1945.
[70] Heffner, op. cit., s. 20.
[71] APO, PUR Niemodlin., sygn. 12, K. 2-57, Sprawozdania okresowe Powiatowego Oddziału PUR w Niemodlinie dotyczące stanu osadnictwa wiejskiego na terenie powiatu niemodlińskiego (1945-1946)
[72] Ibid., SP Niemodlin., sygn. 3, k. 1-6, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego z 29 X 1945, s. 2.
[73] Ibid., sygn. 264, Sprawozdania statystyczne dotyczące osadnictwa na terenie gminy Korfantów w latach 1945-1946 (brak daty dziennej).
[74] B. Cimała, Kolektywizacja wsi opolskiej, Opole 1995, s. 122-123.
[75] E. Nowak, Cień Łambinowic, Opole 1991, s. 62. Szerzej: B. Linek, Polityka antyniemiecka na Górnym Śląsku w latach 1945-1950, Opole 2000, s. 137-155.
[76] APK, UWŚl., WO, sygn. 296, k. 3, Okólnik Wojewody Śląsko-Dąbrowskiego dotyczący akcji odniemczania z 7 VII 1945.
[77] W piśmie z 10 VII 1945 r. wojewoda śląsko-dąbrowski wskazywał na obowiązek utworzenia w każdym powiecie punktu etapowego znajdującego się pod zarządem odpowiedniej komendy MO (APO, PUR Niemodlin, sygn. 4, k. 1).
[78] APK, UWŚl., WO, sygn. 101, k. 1-10, op. cit., s. 8.
[79] APO, PUR Niemodlin, sygn. 1, k. 4-5, Protokół zebrania organizacyjnego w sprawie rozwiązania problemu narodowościowego powiatu niemodlińskiego z 14 VII 1945.
[80] APK, UWŚl., WO, sygn. 101, k. 281-285, Protokół z odprawy starostów i prezydentów miast, kierowników powiatowych i miejskich urzędów bezpieczeństwa oraz powiatowych i miejskich komendantów MO z terenu Śląska Opolskiego z 20 VII 1945, s. 3.
[81] APO, PUR Niemodlin, sygn. 1, k. 6, Instrukcja przeprowadzania wysiedleń Niemców w powiecie niemodlińskim z 23 VII 1945.
[82] W wykazie miejscowości, z których pochodziła największa liczba osadzonych i zmarłych w obozie łambinowickim znalazło się aż dziesięć miejscowości korfantowskiej gminy: Gryżów, Korfantów, Kuźnica Ligocka, Piechocice, Pleśnica, Przechód, Przydroże Wielkie, Stara Jamka, Ścinawa Mała i Włostowa (Ofiary upamiętnione na cmentarzu obozu pracy w Łambinowicach -1945-1946, opr. G. Bartodziej, E. Nowak, Opole 2002, s. 42).
[83] Pierwszym unormowaniem resortowym dotyczącym weryfikacji było pismo MAP (z czerwca 1945 roku), dające władzom wojewódzkim prawo do wydawania tymczasowych zaświadczeń osobom narodowości polskiej, które 31 sierpnia 1939 roku zamieszkiwały obszar Ziem Odzyskanych.
[84] Z. Kowalski, Powrót Śląska Opolskiego do Polski, Opole 1988, s. 301-303, J. Misztal, Weryfikacja narodowościowa na Śląsku Opolskim 1945-1950, Opole 1984, s. 189-236.
[85] „Dziennik Zachodni” nr 253 z 27 X 1945, s. 1-2.
[86] Przemówienie Ministra Administracji Publicznej Władysław Kiernika, otwierające Sesję Rady dla Ziem Odzyskanych, [w:] I Sesja Rady Naukowej dla Zagadnień Ziem Odzyskanych, z. 1, s. 44.
[87] „Dziennik Zachodni” nr 70 z 12 III 1947, s. 5.
[88] APK, UWŚl., WS-P, sygn. 435, k. 30-32, Raport pokontrolny z czynności weryfikacyjnych na terenie powiatu niemodlińskiego z XI 1945 (brak daty dziennej), s. 2.
[89] Ibid., sygn. 427, k. 5-16, Sprawozdanie z akcji weryfikacyjnej na Opolszczyźnie z 21 XII 1945, s. 9-11.
[90] Zob. APO, SP Niemodlin, sygn. 76-77, Protokoły weryfikacyjne – wnioski odrzucone, t. 1-2.
[91] Ibid. k. 117-118, List ks. Juliana Rudnickiego w obronie Marty Gotwald i jej brata z 26 VII 1946.
[92] Ibid., sygn. 3. k. 1-6, op. cit., s. 5..
[93] APK, UWŚl., WO, sygn. 101, k. 1-10, Sprawozdanie sytuacyjne starosty niemodlińskiego z 29 VI 1945, s. 2.
[94] APO, Wydział Powiatowy w Prudniku, sygn. 12, Pismo z 26 kwietnia 1945 r. w sprawie uwag do podziału administracyjnego.
[95] APK, UWŚl., WO, sygn. 101, k. 1-10, op. cit., s. 3.
[96] Linek, op. cit., s. 116.
[97] Archiwum Diecezji Opolskiej (dalej ADO), Dekanat niemodliński (dalej D Niemodlin), Pismo Duszpasterstwa dla Repatriantów Rzymsko-Katolickich w Powiecie Niemodlińskim do Powiatowego Oddziału PUR z 25 VII 1945, b.p.
[98] Ibid., Pismo mieszkańców wsi: Stara Jamka, Piechocice i Włostowa do Kurii Arcybiskupiej we Wrocławiu z 15 VII 1945, b.p.
[99] A. Sitek, Organizacja i kierunki działalności Kurii Administracji Apostolskiej Śląska Opolskiego w latach 1945-1956, Wrocław 1986, s. 9-12; E. Kleinert, Organizacja Kościoła na Ziemiach Odzyskanych, „Gwiazda Morza” z 7 i 14 VII 1985, s. 4; P. Raina, Kościół w PRL. Kościół katolicki a państwo w świetle dokumentów 1945-1989, t. 1. Lata 1945-1959, Poznań 1994, s. 16-17.
[100] Sitek, op. cit., s. 12.
[101] ADO, Stan prawny Diecezji Opolskiej Adm. Apostolskiej (dalej Stan prawny Adm. Apost.), sygn. 3/1, Pismo Departamentu Wyznań MAP do Pełnomocników Okręgowych dla Ziem Odzyskanych z 30 X 1945, b.p.
[102] Zob. J. Kopiec, Kościół w Polsce po 1945 roku, Opole 1999, s. 13-14.
[103] Sitek, op. cit., s. 15. Niewątpliwie dla oficjeli ingres ks. Kominka był szczególnie ważnym wydarzeniem. O jego randze świadczy chociażby skład komitetu organizacyjnego uroczystości, do którego należeli m.in.: prezydent Opola, starosta opolski, sędzia sądu okręgowego w Opolu, dyrektor elektrowni miejskiej, naczelnik PKP i opolski powiatowy inspektor szkolny (ADO, Stan prawny Adm. Apost., sygn. 3/1, Protokół posiedzenia Komitetu Organizacyjnego ingresu Administratora Apostolskiego ks. dra Bolesława Kominka odbytego 25 VIII 1945, b.p.). Jednym z głównych zaleceń tego posiedzenia komitetu było postanowienie o „usunięciu napisów niemieckich na terenie kościoła”.
[104] „Gość Niedzielny” nr 34 z 30 IX, s. 275.
[105] ADO, Stan prawny Adm. Apost., sygn. 3/1, Przemówienie ks. Bolesława Kominka w ratuszu miejskim w Opolu 9 IX 1945, b.p.
[106] Wiadomości Urzędowe Administracji Apostolskiej Śląska Opolskiego nr 1, X 1945, art. 5, s. 5-6.
[107] ADO, D Niemodlin, Pismo Adm. Apostolskiej Śląska Opolskiego do dziekana dekanatu niemodlińskiego z 9 IX 1945, b.p.
[108] Sitek, op. cit. s. 57-58.
[109] ADO, D Niemodlin, Kwestionariusz statystyczny dekanatu niemodlińskiego z 9 IX 1945, b.p.
[110] APO, SP Niemodlin, sygn. 77, k. 17, Wniosek weryfikacyjny ks. Friedricha Locha z 29 XI 1945.
[111] Ibid.
[112] M. Misztal, Dzieje Kościoła Trójcy Świętej w Korfantowie, Opole 2001, s. 73-74.
[113] Pozostali dwaj to: ksiądz kanonik Woronowicz z Niemodlina i ksiądz Wyszatycki z Tułowic.
[114] Archiwum Parafii Rzymsko-Katolickiej w Korfantowie (dalej AP Korfantów), sygn. 115-129 D. Łącznie było to 15 jednostek archiwalnych. Najstarsze dokumenty pochodziły z końca XVIII w.
[115] „Gość Niedzielny” nr 40 z 11 XI 1945, s. 324.
[116] Ibid.
[117] ADO, Korespondencja i rozmowy Kościoła Opolskiego z władzami państwowymi (dalej Korespondencja), Pismo ks. Bolesława Kominka do gen. Aleksandra Zawadzkiego z 23 I 1946, b.p.
[118] Wiadomości Urzędowe Administracji Apostolskiej Śląska Opolskiego nr 3-4, XII 1945/I 1946, art. 55, s. 2-3.
[119] Misztal M., Dzieje…, s. 74-75.
[120] Tzw. „szeptaną propagandę” definiowano jako rozpowszechnianie „fałszywych wiadomości mających wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego” (Dz. U. Nr 30 z 1946, poz. 192).
[121] AAN, MIP, sygn. 1011, k. 4-30, Charakterystyka powiatów województwa śląsko-dąbrowskiego z VIII 1946. Powiat niemodliński (brak daty dziennej), s. 16-17.
[122] Ibid., mikr. 28409, sygn. 507, k. 25-31, Sprawozdanie z działalności Powiatowego Oddziału Informacji i Propagandy w Niemodlinie za XI 1946, s. 2.
[123] Ibid., mikr. 26413, sygn. 511, k. 8-9, Relacja z przebiegu strajku robotnic Śląskich Zakładów Tekstylnych w Prudniku z 8 VIII 1946; ibid., mikr. 28409, sygn. 507, k. 52-55, Protokół z nadzwyczajnego posiedzenia władz powiatowych w związku z wybuchem strajku robotniczego w Tułowicach i Niemodlinie z 14 X 1947.
[124] T. Swinarski, Ujednolicenie prawa na ziemiach zachodnich, „Gazeta Administracji” nr 1-3, X-XII 1945, s. 41.
Marek Misztal